POWSTANIE WIELKOPOLSKIE WYGRANE PRZEZ ŻOŁNIERZY, URATOWANE PRZEZ POLITYKÓW.
Powstańcze stanowiska pod Czarnkowem.
11 listopada 1918 r. na froncie zachodnim podpisano rozejm, który oznaczał de facto kapitulację Niemiec w wojnie, a w Warszawie Rada Regencyjna przekazała władzę uwolnionemu z Magdeburga Józefowi Piłsudskiemu. W Krakowie i Galicji już od końca października rządy sprawowała Polska Komisja Likwidacyjna. W Lublinie swoje istnienie na początku listopada ogłosił rząd Ignacego Daszyńskiego. Wszystko wskazywało, że władza zaborców na ziemiach polskich się kończy. 11 listopada ujawnił się w Poznaniu zakonspirowany polski Centralny Komitet Obywatelski, przekształcając się w Tymczasową Naczelną Radę Ludową, mającą reprezentować polskie społeczeństwo. Powołano przeznaczoną do pilnowania porządku publicznego Straż Obywatelską (później Straż Ludowa); w założeniu była mieszana narodowościowo, ale skład jej faktycznie zdominowali Polacy. Ze stanowiska nadburmistrza Poznania udało się usunąć Niemca Georga Wilmsa i wprowadzić na jego miejsce polskiego działacza Jarogniewa Drwęskiego. 13 listopada grupa polskich żołnierzy wdarła się do poznańskiego ratusza, gdzie obradowała złożona z Niemców Rada Żołnierska, i wymusiła wprowadzenie do niej czterech swoich przedstawicieli. Był to tzw. zamach na ratusz. W połowie listopada poznańscy Polacy zaczęli w swoim mieście coraz silniej dochodzić do głosu.
Podniosła, patriotyczna
atmosfera
Militarna i polityczna klęska w wojnie oraz rozwijająca się gwałtownie rewolucja sprawiły, że państwo niemieckie w listopadzie 1918 r. popadło w chaos i straciło dotychczasową siłę i zwartość. Był to moment sprzyjający realizacji polskich celów narodowych w zaborze pruskim. Wyraźnym znakiem osłabienia Niemiec była wyrażona przez władze zgoda na przeprowadzenie wyborów do polskiego Sejmu Dzielnicowego. Inna sprawa, że – jak pisze badacz dziejów Powstania Wielkopolskiego dr Marek Rezler – przedstawiciele Poznania wymusili tę zgodę na Berlinie, grożąc wstrzymaniem dostaw żywności z Wielkopolski do wygłodzonej Rzeszy. Wybory do Sejmu odbyły się 18 listopada, a udział w nich mogli wziąć wszyscy Polacy (a także – po raz pierwszy – Polki), którzy ukończyli 20 lat. Głosowanie przeprowadzono w Wielkopolsce, tzw. Prusach Zachodnich (Pomorze Gdańskie z przyległościami), na Górnym Śląsku, Warmii i Mazurach oraz w Niemczech (m.in. w Westfalii). Wybrano 1399 delegatów, w tym 129 kobiet. Sejm Dzielnicowy zebrał się 3 grudnia w poznańskim kinie „Apollo”. Jak podaje dr Rezler, obrady „prowadzone w podniosłej, patriotycznej atmosferze, traktowane jako święto polskiej społeczności zaboru, przebiegały bardzo sprawnie”. Wybrano nową (już nie Tymczasową) Naczelną Radę Ludową i jej organ wykonawczy – Komisariat oraz dwa podkomisariaty w Gdańsku i Bytomiu. Przyjęto uchwałę wzywającą do połączenia zaboru pruskiego z resztą ziem polskich. Polecono też tworzenie w poszczególnych miejscowościach oddziałów Straży Ludowej złożonej z mężczyzn w wieku od 18 do 50 lat. Z czasem Straż osiągnęła sporą liczebność, co zaowocowało po wybuchu powstania. Inną formą tworzenia własnych oddziałów wojskowych było wstępowanie wracających z frontu żołnierzy-Polaków do powołanej przez pruskie ministerstwo wojny, w celu powstrzymania rozpadu armii niemieckiej, Służby Straży i Bezpieczeństwa; w ten sposób nasi opanowywali ją od środka. Równolegle działania konspiracyjne prowadziła Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego, gromadząc broń i informacje wywiadowcze, a nawet próbując zajmować niektóre obiekty w Poznaniu. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej nawiązał też potajemne kontakty wojskowe z Warszawą. Jego działacze zdawali sobie jednak sprawę, że pójście na militarną konfrontację z Niemcami było bardzo ryzykowne. Przy braku wsparcia ententy oraz przy słabości tworzącego się dopiero w Warszawie Wojska Polskiego, ewentualne powstanie nie miałoby szans powodzenia. Dlatego Rada starała się powstrzymywać wystąpienie zbrojne i czekać na decyzję zwycięskich mocarstw w sprawie zachodnich granic polskich.
Niepodległa! 1864-1924. Jak Polacy odzyskali Ojczyznę.
Profesor Andrzej Nowak pisze: „Sens odzyskanej w roku 1918 niepodległości zrozumiemy tylko wtedy, gdy nie stracimy z oczu tego ogromnego dziedzictwa, które chroniła ona przez poprzednie wieki. Ani też tego dramatu, jakim stała się próba zniszczenia tego dziedzictwa przez rozbiory”.
Polska musi mieć
dostęp do morza!
Aktywność Polaków wywoływała zaniepokojenie niemieckich władz i mieszkających w Wielkopolsce Niemców. 15 listopada powołali więc ochotnicze jednostki wojskowe Heimatschutz-Ost, które miały bronić prowincji przed rewolucją bolszewicką i „polskim buntem”. Gdy zaś pod koniec grudnia przybył z Anglii do Gdańska Ignacy Jan Paderewski, Niemcy postanowili zabronić mu przejazdu i nie dopuścić do złożenia wizyty w Poznaniu. Jednak dzięki zdecydowanej postawie pianisty i towarzyszącej mu półoficjalnej delegacji brytyjskiej opór został przełamany. Pojawienie się Paderewskiego w stolicy Wielkopolski wieczorem 26 grudnia wywołało wśród tamtejszych Polaków wielką radość. Powitanie pianisty odbyło się na poznańskim dworcu, pogrążonym w ciemnościach, bo Niemcy wyłączyli w mieście oświetlenie. Polacy, przygotowani na taką sytuację, zaopatrzyli się w pochodnie i przenośne latarnie, a przewidywana trasa przejazdu Paderewskiego została dodatkowo oświetlona z okien i balkonów. Domy ozdobiono chorągiewkami w barwach polskich i państw ententy. Ulicę Dworcową wypełniał zwarty tłum Polaków – mieszkańców Poznania, którzy nie dopuścili do artysty kolejnej delegacji niemieckiej, domagającej się opuszczenia miasta – opisuje Marek Rezler w monografii „Powstanie wielkopolskie 1918–1919”. Gość i towarzyszące mu osoby przejechali w powozach ciemnymi ulicami do hotelu Bazar, gdzie powitali ich prezydent Poznania Jarogniew Drwęski i przewodniczący Naczelnej Rady Ludowej dr Bolesław Krysiewicz. Paderewski – wyraźnie zaskoczony tak entuzjastycznym powitaniem – wygłosił z okna nad głównym wejściem przemówienie do wielotysięcznego tłumu. Dziękując za powitanie, wyraził radość, że odradza się Polska, która musi mieć dostęp do morza, podkreślił swoją apolityczność i nawoływał do zgody narodowej. Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a Ojczyzna nasza wolna, zjednoczona naszym polskim wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy – zakończył wystąpienie, które następnego dnia drukiem wydał „Kurier Poznański”. Nazajutrz polscy nauczyciele zorganizowali bardzo liczną manifestację dzieci ku czci Paderewskiego – przyprowadzono całe klasy bez względu na narodowość uczniów. Dr Rezler wyjaśnia, że artysta był szanowany i podziwiany także w Niemczech, stąd udział niemieckich dzieci w złożeniu mu hołdu nie budził niczyjego sprzeciwu. Zbiórka odbyła się na dzisiejszym placu Wiosny Ludów, skąd uczniowie przeszli na plac Wilhelmowski (dziś plac Wolności). Niestety, pianista – oficjalnie chory, co miało tłumaczyć brak jego wystąpień publicznych – nie wyszedł do dzieci. Ich delegację zaprosiła do hotelu Bazar Helena Paderewska, a gość przyjął ją leżąc w łóżku. Następnie pochód wrócił na miejsce zbiórki. Dzieciom towarzyszyli licznie rodzice i publiczność, a na placu Wilhelmowskim przygrywała orkiestra wojskowa. Zaniepokojeni licznymi patriotycznymi wystąpieniami Polaków poznańscy Niemcy postanowili zorganizować własną demonstrację. Po południu 27 grudnia tłum cywilów i wojskowych, wznosząc okrzyki i śpiewając narodowe pieśni, wyruszył spod koszar 6. Pułku Grenadierów na Jeżycach i przeszedł ulicami pod hotel Bazar. Po drodze demolowano lokale polskich organizacji, zrywano polskie i koalicyjne flagi. By Paderewskiemu zapewnić ochronę, ściągnięte zostały pod hotel oddziały polskiej Straży Ludowej, Służby Straży i Bezpieczeństwa oraz POW. Naprzeciw siebie stanęły dwa wrogie tłumy, a około godz. 17 padł strzał; do dziś nie ustalono, która strona go oddała. Tak zaczęła się na ulicach Poznania walka, która zapoczątkowała Powstanie Wielkopolskie.
Poznań walczy
W ogólnym chaosie, jaki wtedy nastąpił, ostrzelano hotel Bazar. Paderewski i jego żona zostali ewakuowani na zaplecze budynku i otoczeni członkami Straży Ludowej. Strzelano (a nawet rzucano granatami) także na ulicach. Bez koordynacji polskie oddziały zaczęły wypierać Niemców ze śródmieścia. By móc się zidentyfikować, Polacy zaczęli zakładać na mundury biało-czerwone opaski, kokardki, rozety i orzełki. Zmobilizowano wszystkie dostępne polskie jednostki SL, SSiB oraz POW, które otrzymały rozkaz maszerowania do centrum miasta. Rozpoczęły się walki o poszczególne obiekty zajmowane przez Niemców, m.in. prezydium policji, dyrekcję poczty i dworzec główny. Kilkugodzinne walki trwały o silnie broniony budynek prezydium policji. Poległ w nich pierwszy powstaniec w Poznaniu – członek „Sokoła” Franciszek Ratajczak. Dopiero w nocy strony uzgodniły, że ogień zostanie przerwany, a niemiecka załoga opuści gmach i wróci do swoich koszar. Jej miejsce zajęły oddziały polskie. Wieczorem większość ważniejszych obiektów była już w rękach polskich. Zdobycie poczty i dworca pozwoliło przekazać wiadomość o walkach do innych miejscowości Wielkopolski i zaalarmować tam polskich konspiratorów. W ten sposób powstanie rozprzestrzeniło się poza stolicę regionu, m.in. na Wrześnię, Kórnik, Śrem, Jarocin i Gniezno. Wszędzie tam rozbrajano lub wypierano oddziały niemieckie i usuwano niemiecką administrację. 28 grudnia powstańcy zdobyli w Poznaniu kilka ważnych obiektów wojskowych: Cytadelę, jeden z fortów i arsenał. Poważniejsze walki toczyły się o koszary 6. Pułku Grenadierów na Jeżycach. Działaniom wojskowym towarzyszyły działania organizacyjne: w mieście wprowadzono stan wyjątkowy, zajęto niemieckie drukarnie i redakcje, wydano odezwę wzywającą do zachowania spokoju. Naczelna Rada Ludowa była niechętna eskalacji walk, natomiast POW zdecydowanie dążyła do rozszerzenia powstania. Skoro już jednak powstanie wybuchło, zaczęto szukać oficera, który stanąłby na czele oddziałów, uporządkował sytuację i nadał ruchowi prawdziwie wojskowy charakter. Przypadek sprawił, że w Poznaniu znajdował się kpt. Stanisław Taczak, oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego z Warszawy. Po rozmowie z ważnym działaczem NRL Wojciechem Korfantym Taczak zgodził się tymczasowo objąć stanowisko dowódcy, pod warunkiem wszakże, że zgodę na to wyrażą jego przełożeni. Uzyskano ją z Warszawy telefonicznie; kapitan przystąpił do tworzenia sztabu w poznańskim hotelu Royal. 1 stycznia 1919 r. o godz. 3 w nocy Ignacy Paderewski, który nie chciał zajmować stanowiska wobec walk, został dyskretnie przewieziony na dworzec i wyekspediowany do stolicy. Nadesłał później do Poznania depeszę z podziękowaniami, nie odnosząc się w niej do tego, co zaszło 26 i 27 grudnia.
Powstanie rozszerza
się żywiołowo
Poważnym zagrożeniem dla Poznania było znajdujące się ciągle w rękach Niemców lotnisko w Ławicy, na zachodnim skraju, skąd cały czas groziło miastu bombardowanie. Dowództwo powstania podjęło więc decyzję o jego zdobyciu; atak miał być pierwszą większą akcją przeprowadzoną przez poznańskie oddziały. Natarcie odbyło się w nocy z 5 na 6 stycznia, a przeprowadził je kombinowany oddział złożony z piechoty, artylerii i kawalerii. Najpierw lotnisku odcięto prąd i połączenia telefoniczne, potem otoczono je z trzech stron i wysłano parlamentariuszy z żądaniem poddania się. Gdy Niemcy odmówili, ogień otworzyła artyleria, a piechota poszła do natarcia. Lotnisko zostało zdobyte bez większego trudu w ciągu kilkunastu minut. W ręce powstańców wpadło 26 sprawnych samolotów, wiele rozmontowanych, a także duża liczba rozmaitego sprzętu lotniczego i części zamiennych. Zdobyte samoloty zostały uruchomione, a 9 stycznia sześć maszyn LVG już w polskich barwach nadleciało nad Frankfurt nad Odrą i zbombardowało tamtejsze lotnisko (bomby zrzucano ręcznie). Samoloty wykonały sześć przelotów nad miastem, wywołując panikę mieszkańców, którzy nigdy wcześniej nie widzieli nad swoimi głowami wrogich samolotów. Był to pierwszy w historii nalot bombowy wykonany przez polskie lotnictwo. Później zdobyte na Ławicy samoloty wspomagały działania wojsk powstańczych. Powstanie żywiołowo rozszerzało się też na prowincji. Polskie siły opanowywały kolejne miasta i miejscowości, z nich polska władza rozprzestrzeniała się na najbliższe okolice. Dr Marek Rezler opisał ten mechanizm – gdy gdzieś docierała wieść o wydarzeniach w Poznaniu, zwykle miejscowy ziemianin, duchowny czy społecznik, często członek lokalnej Rady Ludowej, zwoływał zebranie mieszkańców, na którym proklamowano przystąpienie do insurekcji. Spontanicznie formowano oddział powstańczy (dostępność broni była wtedy powszechna), nad którym dowództwo obejmował ktoś o wojskowym doświadczeniu: oficer lub podoficer rezerwy albo też sprawdzony już uczestnik niedawnych walk frontowych. Skrzykiwali się też członkowie POW, Straży Ludowej oraz Służby Straży i Bezpieczeństwa. Uzbrojony oddział udawał się do miejscowego niemieckiego urzędnika, odbierał mu klucze od biura i zdejmował z funkcji, a na jego miejsce mianował polskiego działacza. Gdy w miejscowości był posterunek policji lub żandarmerii, rozbrajano go. Gdy stacjonował oddział wojska, proponowano mu odmaszerowanie, a w przypadku odmowy przystępowano do walki, która toczyła się ze zmiennym szczęściem. Do 8 stycznia wyzwolone zostały m.in. Pleszew, Odolanów, Krotoszyn, Ostrzeszów, Gostyń, Czarnków, Koźmin, Nakło, Mogilno, Żnin i Kruszwica. Wiele gmin i powiatów udało się zająć przy niewielkim oporze Niemców, poważniejsze walki trzeba było stoczyć np. o Inowrocław, Szubin i Chodzież. Ciężkie zmagania prowadzono o Zbąszyń i Rawicz, ale mimo wysiłku nie udało się ich zdobyć. Zdarzało się, że teren, o który walczono, przechodził w krótkim czasie z rąk do rąk. Za spory sukces strony powstańczej uznać można zdobycie wysuniętych na zachód Wolsztyna i Kopanicy. Łatwiej było opanować obszary wschodniej i centralnej Wielkopolski, bo tam większość stanowili Polacy. Znacznie trudniej było na zachodzie, gdzie dominowali Niemcy i wspierali swoje wojsko. Obszar Wielkopolski objęty powstaniem obejmował w połowie stycznia 5 tys. km kw., mieszkało tam około 1,8 mln ludzi.
Wojsko w rogatywkach
8 stycznia 1919 r. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej przezwyciężył wahania, ogłaszając objęcie władzy cywilnej i wojskowej nad zajętymi terenami. Naczelnym wodzem powstańczych sił zbrojnych mianowany został przysłany z Warszawy gen. Józef Dowbor-Muśnicki. Uznano, że potrzebny jest wojskowy o wyższym stopniu i większym doświadczeniu niż kpt. Taczak. Muśnicki pochodził z armii rosyjskiej i dowodził I Korpusem Polskim w Rosji. Mimo że jego nominacja została uzgodniona między Poznaniem a Warszawą, w Wielkopolsce generał został przyjęty z dystansem, a potem miał trudności w kontaktach z nowymi podwładnymi. Wychowany w zaborze rosyjskim, większość życia spędził w carskiej armii, co zresztą dawało się odczuć w jego polszczyźnie. Był jednak fachowo wykształconym oficerem, w dodatku rzeczowym i konkretnym. Wraz z Muśnickim przybyło do Poznania około 200 oficerów z jego dawnego Korpusu. Objęli stanowiska w wojskach powstańczych, w których bardzo brakowało kadry oficerskiej. Głównodowodzący kontynuował rozpoczęte przez Taczaka formowanie armii powstańczej i nadawanie jej prawdziwie wojskowego charakteru. Już wcześniej Wielkopolska została podzielona na dziewięć okręgów wojskowych, gdzie ogłoszono ochotniczy zaciąg do szeregów. Tworzono oddziały piechoty, kawalerii i artylerii, służby techniczne, łączność, oddziały samochodowe, lotnictwo. Z przejętych w Poznaniu magazynów zaczęto przekazywać do oddziałów w terenie broń, amunicję i oporządzenie. Ustalono wzór umundurowania dla wojsk wielkopolskich, z rogatywką jako nakryciem głowy. Działania potrzebowały koordynacji, dlatego front podzielono na cztery duże odcinki (zachodni, południowo-zachodni, północny oraz południowy) i mianowano ich dowódców. Wyznaczono też cele operacyjne do zrealizowania, ograniczono dowolność działań lokalnych dowódców, narzucając im szerszy plan operacyjny. 17 stycznia gen. Muśnicki wydał rozkaz o poborze do wojska roczników 1897, 1898 i 1899, co znacznie zwiększyło liczebność armii powstańczej. Wprowadzono jednolitą przysięgę i wojskowe sądy doraźne, by wpłynąć na dyscyplinę. Awansowano dużą grupę podoficerów, by zapełnić braki dowódcze na niższych szczeblach. Na zajętych przez powstańcze oddziały terenach zaczęły się teraz regularne działania wojenne, by – zgodnie z odgórnymi rozkazami – utrzymywać lub zdobywać wyznaczone obszary lub punkty. Sformowano trzy dywizje piechoty (pod nazwą Dywizji Strzelców Wielkopolskich), brygadę kawalerii oraz brygadę artylerii ciężkiej. Zaczęto też używać nazwy Siły Zbrojne byłego Zaboru Pruskiego, a później i bardziej powszechnie – Wojska Wielkopolskie lub Armia Wielkopolska. 26 stycznia w Poznaniu na placu Wilhelmowskim gen. Muśnicki i jego żołnierze złożyli uroczystą przysięgę. Przy tej okazji plac od lat noszący z woli zaborców imię pruskiego króla został przemianowany na plac Wolności.
Niemcy kontratakują
W połowie stycznia rewolucja w Niemczech uległa osłabieniu, a ich władza centralna wzmocniła się. Zaczęto zbierać siły do stłumienia polskiego wystąpienia. Na front skierowano dobrze wyposażone i doświadczone jednostki, a z całego kraju zaczęli napływać ochotnicy do walki o utrzymanie wschodnich rubieży. Wieść o polskim powstaniu wywołała bowiem w Niemczech falę nastrojów nacjonalistycznych i antypolskich. Planowano regularne działania wojenne, by zlikwidować powstanie. Głównym punktem przygotowań stała się zdominowana przez Niemców (60 proc. mieszkańców) Bydgoszcz. Tam skoncentrowano jednostki przeznaczone do walki z powstaniem, wprowadzono dla Niemców przymusową służbę w SSiB, a polskie organizacje niepodległościowe zneutralizowano. Inne oddziały skupiono w Legnicy, Głogowie, Międzyrzeczu, Rawiczu i Pile. Niemcy planowali uderzyć na Wielkopolskę z dwóch stron: z Rawicza i Milicza na północ w kierunku Gniezna oraz z Bydgoszczy na południe w kierunku Szubina. Ofensywa rozpoczęła się 29 stycznia na odcinku północnym i poprzedzona została silnym przygotowaniem artyleryjskim. 1 lutego Niemcy przekroczyli Noteć i nacierali na Kcynię, Szubin i Rynarzewo. Mieli dużą przewagę liczebną oraz w uzbrojeniu, natarcie wspierały pociągi pancerne i samoloty. 3 lutego zajęli Gromadne i Kowalewo oraz zbliżyli się do okolic Szubina. Nazajutrz jednak Polacy przegrupowali się i wzmocnieni posiłkami przeprowadzili kontruderzenie, odzyskując utracone tereny. Udanie broniono też Kcyni, zadając Niemcom straty i zmuszając do odwrotu. Wobec skutecznego oporu niemieckie natarcie na froncie północnym straciło rozmach. Na froncie zachodnim nieprzyjaciel zaatakował 6 lutego w okolicach Międzychodu. Zacięte walki toczyły się pod Nową Wsią, Kopanicą i Kargową. Mimo mężnej obrony powstańcy musieli oddać Babimost i Kargową. By wzmocnić siły obrońców, dowództwo skierowało na teren walk II batalion garnizonowy z Poznania. Dzięki wzmocnieniu natarcie niemieckie zostało po kilku dniach walk zatrzymane na linii jezior zbąszyńskich. Tutaj też niemiecka ofensywa utknęła. Na froncie południowym Niemcy zorganizowali 23 stycznia natarcie na Miejską Górkę w pobliżu Rawicza, ale zostało ono skutecznie odparte. Powstańcy postanowili wtedy sami przejść do ataku i zdobyć pobliski Rawicz. Pierwsze natarcie, w nocy z 3 na 4 lutego, zakończyło się niepowodzeniem. Drugie, przeprowadzone z różnych kierunków równocześnie w nocy z 5 na 6 lutego, doszło pod Rawicz i też zostało odparte. Obydwie strony utrzymały więc dotychczasowe pozycje. Na całym froncie jednak polskie jednostki utrzymały generalnie swoje pozycje i odepchnęły Niemców. Jeszcze raz potwierdził się fakt okrzepnięcia oddziałów powstańczych, spontaniczny zapał został zastąpiony świadomym (niekiedy) wręcz bohaterstwem. Do głosu doszły doświadczenia i frontowa rutyna żołnierzy, które w połączeniu ze świadomością słuszności walki dały stronie polskiej moralną i realną przewagę nad przeciwnikiem – napisał dr Rezler.
Marszałek Foch żąda
Na początku lutego w Berlinie rozpoczęły się polsko-niemieckie rokowania na temat rozwiązania konfliktu. Stronę polską reprezentowali przedstawiciele Naczelnej Rady Ludowej. Delegacja domagała się uznania w Wielkopolsce status quo (czyli pozostawienia pod polską władzą zdobytych terenów), wycofania niemieckich oddziałów z zamieszkanych przez Polaków obszarów Pomorza i Śląska oraz zawarcia rozejmu. Z kolei Niemcy żądali rozwiązania sił powstańczych, przywrócenia swej władzy w Wielkopolsce i odszkodowania za straty spowodowane przez walki. Przy takiej rozbieżności oczekiwań rokowania zakończyły się fiaskiem. Niemcy konsolidowali siły, przerzucali na wschód kolejne jednostki, a naczelne dowództwo przenieśli do Kołobrzegu. Wszystko wskazywało, że dotychczasowe ataki nie były właściwą ofensywą, a jedynie niewielką przygrywką, że dopiero teraz szykują się do poważnego uderzenia na Wielkopolskę, a wobec olbrzymiej przewagi liczebnej i sprzętowej wynik tego starcia będzie dla Polski fatalny. Powstańcze władze sięgnęły więc po dyplomację. Już w styczniu Naczelna Rada Ludowa zwróciła się o pomoc do przebywającego w Paryżu Romana Dmowskiego, który rozpoczął rozmowy z władzami francuskimi na temat wsparcia powstania przez aliantów i uzyskał ich aprobatę. Podobne starania czyniło Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Warszawie. Dlatego, gdy 16 lutego 1919 r. w Trewirze podpisano układ przedłużający rozejm między ententą a Niemcami, objął on również Wielkopolskę (zażądał tego sam marsz. Ferdynand Foch). Wojska powstańcze zostały uznane za część sił koalicji. Był to niewątpliwy sukces strony polskiej – oswobodzono prawie całą dzielnicę, utrzymano zdobycze terytorialne i uzyskano oficjalne uznanie aliantów. Powstanie zostało wygrane przez żołnierzy, uratowane przez polityków – stwierdził Marek Rezler. Zakończyło się sukcesem i to jest najważniejsze. Rozpoczęło się likwidowanie niemieckich pozostałości i nawiązywanie politycznych, wojskowych i administracyjnych więzi z resztą Polski. Usuwano niemieckie napisy na urzędach, dworcach kolejowych i instytucjach publicznych, zmieniano nazwy ulic na polskie, rozbudowywano wojsko, język polski stał się jedynym językiem urzędowym. 25 maja 1919 r. Armia Wielkopolska została podporządkowana Naczelnemu Dowództwu WP, a 1 czerwca w Wielkopolsce odbyły się wybory uzupełniające do Sejmu Ustawodawczego. Podpisany 28 czerwca 1919 r. traktat wersalski oficjalnie przyznał Wielkopolskę odrodzonej Rzeczypospolitej.
Paweł Stachnik
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.