Chiny są w posiadaniu poważnej broni! Kontrolują źródła zaopatrujące 2 miliardy ludzi w wodę.
Tama Trzech Przełomów na rzece Jangcy. Fot.:Le Grand Portage/2.0 Generic/Wikimedia Commons Wyżyna Tybetańska to jeden z kluczowych obszarów zasilających Azję Wschodnią oraz Azję Południowo-Wschodnią w wodę. Dziesięć potężnych rzek, w tym Mekong, Ganges, Jangcy i Indus, wypływa z jej terytorium. Wzrastające zapotrzebowanie na energię elektryczną oraz program dywersyfikacji źródeł wytwarzania prądu sprawił, że w całych Chinach wzniesiono dziesiątki tysięcy zapór wodnych (około 87,000), w tym wiele na wymienionych rzekach. Dla przykładu, w górnej części Mekongu zbudowano siedem potężnych tam, a planowanych jest wzniesienie kolejnych dwudziestu jeden. Obecnie w Państwie Środka znajduje się więcej zapór niż w USA, Kanadzie i Brazylii łącznie. Jednak działania Pekinu mają swoją ciemną stronę, dotyczącą tak kwestii środowiska naturalnego jak i wzajemnych relacji z sąsiadującymi państwami, znajdującymi się w dolnych częściach rzek wypływających z Wyżyny Tybetańskiej.
Analitycy nie przebierają w słowach, obecną sytuację określając jako przerażającą. Kontrola wyżyny, źródła zaopatrującego około 2 miliardy ludzi w wodę, oraz kluczowych zapór wodnych, to straszliwa broń masowego rażenia. Decyzja o ewentualnym spuszczeniu mas wody to nie tylko katastrofalne powodzie, ale w praktyce zmiana ekosystemu w krajach znajdujących się w dolnych biegach rzek. Część obserwatorów wprost ostrzega, że w odpowiednim momencie Chiny mogą użyć tego argumentu, aby w praktyce wziąć około jedną czwartą populacji ziemi jako zakładników, bez jednego wystrzału. Działania takie nie byłyby czymś nowym. W 1938 roku, aby powstrzymać postępującą armię japońską, Chang Kai-Shek, przywódca Chińskiej Armii Ludowej, zdecydował o zniszczeniu tamy na rzece Huang He. Głównym celem było zyskanie na czasie oraz opóźnienie marszu japońskich żołnierzy. W wyniku tej decyzji zginęło około 800 000 chińczyków, a 4 miliony zostało zmuszonych do zmiany miejsca zamieszkania. Oczywiście trudno wyobrazić sobie, aby podobna sytuacja miała się powtórzyć, naiwnością byłoby jednak myślenie, że Pekin nie będzie korzystać z wpływów jakie daje kontrola nad kluczowym dla życia ludzi surowcem.
Mazury. Między niebem a wodą
Mazury to enklawa dzikiej, nieskażonej jeszcze ludzką ręką przyrody, piękny i niezwykle urozmaicony polodowcowy krajobraz. To okolone sitowiem jeziora, bory i puszcze, malownicze poranne mgły, klucze bocianów, żurawi i kormoranów, tajemnicze jelenie, łosie czy groźne wilki. Próżno by szukać drugiego takiego fotografika jak Waldemar Bzura, który z tak ogromnym zapałem i wytrwałością, a także z prawdziwym artyzmem utrwala wyjątkowość flory oraz fauny tego regionu.
Sąsiedzi Chin są zaniepokojeni nie bez powodu. Indie oskarżają Chiny o niezapowiedziane spuszczanie wody, które w przeszłości doprowadziły do kilku nagłych powodzi. Jedna z nich spowodowała straty oszacowane na 30 milionów dolarów, pozbawiając dachu nad głową 50 000 ludzi. Okresowo występująca na terenach Azji pora deszczowa sprawia, że podobne przypadki mogą zdarzyć się każdego roku.
Negatywne skutki polityki budowania zapór nie ograniczają się tylko do ewentualnych powodzi. Według części środowiska naukowego działania takie przyczyniają się do zmiany regionalnego klimatu, w szczególności do coraz częściej zdarzających się i pogarszających się okresów suszy. W zeszłym roku dotkliwe susze dotknęły m. in. Kambodżę, Laos, Tajlandię oraz Wietnam. Po negocjacjach władze Chin zdecydowały się na spuszczenie wody z zapór na rzece Mekong, zapewniając jej dopływ do wymienionych państw.
Te dwie skrajności pokazują, jak silną kartą przetargową jest kontrola Chin nad ujęciami wody. Chińczycy już niejednokrotnie zostali oskarżeni o nadużycia wynikające z panowania nad Wyżyną Tybetańską. W Azji mówi się nawet o „wodnej wojnie”. Państwo Środka odrzuca wszelkie zarzuty, nazywając taką wojnę „urojoną”. Jednocześnie Chińczycy odmówili dostępu do danych hydrologicznych specjalistom z Indii, pomimo podpisanego wcześniej porozumienia. Dane te są bardzo ważne w związku z występującą porą monsunową. Dzięki nim władze mogą trafniej prognozować oraz zawczasu ostrzegać obywateli przed nadchodzącą powodzią. Odmowa dostępu do informacji wiązana jest z trwającym granicznym konfliktem, w który zaangażowane są Indie oraz Chiny.
Niezależnie od tego, czy działania Państwa Środka były skrupulatnie realizowanym planem, czy może dziełem przypadku, woda stała się de facto jedną z potężnych broni w rękach Pekinu. Pomimo wysiłków państwa Południowej Azji nie osiągnęły znaczących sukcesów w zakresie zachęcenia Chin do odpowiedzialnej polityki dotyczącej ujęć wodnych. W kontekście z położenia geograficznego oraz siły politycznej i militarnej, Chiny kontrolujące Wyżynę Tybetańską, a zatem źródła rzek, są niczym król patrzący z góry na swoich poddanych. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości coś miało się zmienić w tej kwestii.
Źródło: nationalinterst, kś
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.