Państwo Środka łamie zasady! USA i Chiny na skraju wojny handlowej.
Donald Trump chce się rozprawić z łamaniem przez Chiny prawa własności intelektualnej. Fot.: Gage Skidmore/2.0 Generic/Wikimedia Commons Administracja prezydenta Trumpa rozważa wszczęcia postępowania przeciwko Chinom w ramach amerykańskiej Ustawy o Handlu. Dotyczyć ma ono łamania przez Chiny prawa własności intelektualnej, w szczególności wymuszania transferu technologii. Sekcja 301 ustawy daje prezydentowi możliwość podjęcia działań odwetowych w przypadku stosowania nieuczciwych praktyk handlowych. Decyzja odnośnie wdrożenia procedury zapadnie 14 sierpnia.
W ramach rozwoju kraju chińskie władze przyjęły zasadę, iż przedsiębiorstwa dysponujące zaawansowanymi technologiami nie będą mogły prowadzić biznesu w Państwie Środka dopóki nie wejdą w spółkę z lokalnym partnerem, z którym podzielą się posiadaną wiedzą. Wśród korporacji funkcjonujących obecnie w Chinach, zmuszonych do przyjęcia narzuconych przez władze zasad, znajduje się czołówka przedsiębiorstw technologicznych USA. Intel współpracuje z dwoma chińskimi wytwórcami mikroprocesorów, przez co zyskał możliwość oferowania swoich produktów na chińskim rynku tabletów i smartfonów. Podobny układ zawarły m. in. IBM, ADM czy Qualcomm. Dzięki temu ogromny i chłonny rynek chiński, obecnie drugi pod względem wielkości rynek świata, stoi przed nimi otworem.
W praktyce spółki które zgodziły się na taki rodzaj współpracy liczą na to, że opracują nowe technologie zanim chińscy partnerzy zrobią użytek z przekazanej im wiedzy, stając się realną konkurencją na rynku. Z punktu widzenia Chin transfer technologii to ważny punkt prowadzonej od lat polityki gospodarczej.
Niepokój świata zachodniego odnośnie łamania przyjętych praktyk handlowych wzbudza także nowy plan rozwoju przemysłowego Chin. Jego celem jest uczynienie Państwa Środka globalnym liderem 10 kluczowych sektorów, m.in. zaawansowanych technologii, robotyki, nowoczesnego transportu szynowego, nowoczesnych materiałów czy produktów medycznych. Plan nosi nazwę „Made in China 2025”. Wybrane sektory otrzymają wsparcie finansowe od kontrolowanych przez rząd instytucji. Władze zapewnią także ochronę przed konkurencją.
Strachy i Lachy. Przemiany polskiej pamięci 1982-2012
Na kartach tego dzieła poznajemy prof. Andrzeja Nowaka nie tylko jako wybitnego naukowca, historyka, sowietologa, ale też znakomitego erudytę, rasowego publicystę, a nawet subtelnego, acz ciętego satyryka. Autor patrzy uważnie na otaczający nas świat i z żelazną logiką wyciąga wnioski, które budzą niepokój, a nawet strach. Czy my aby na pewno żyjemy jeszcze we własnym kraju? – to pytanie nasuwa się w trakcie lektury. Autor przywołuje np. zapomniany dorobek myśli Zygmunta hr.
Stany Zjednoczone stoją przed licznymi wyzwaniami w związku z przyjętą przez Pekin strategią gospodarczą. Restrykcje nakładane przez Chiny na import usług oraz inwestycje są formalnie zgodne z wynegocjowanymi przez Chińczyków warunkami przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Kolejne amerykańskie administracje pertraktujące wstąpienie Chin do WTO liczyły, że Państwo Środka w miarę upływu czasu odstąpi od regulacji przepływu kapitału i towarów. Polityka Chin w tym zakresie pozostała jednak niezmienna od 2001.
Potencjalne użycie sekcji 301 jest sygnałem wysłanym do Chin. Analiza najprawdopodobniej wykaże stosowanie niedozwolonych praktyk handlowych. Pytanie brzmi, co w takiej sytuacji zrobią Stany Zjednoczone, które od lat negocjują z chińskimi partnerami zmianę przyjętego przez nich podejścia.
Sytuacja nie sprzyja USA, jako że Pekinowi w ostatnich latach udało się zmniejszyć zależność chińskiej gospodarki od eksportu. Jest bardzo prawdopodobne, że Chińczycy poświęcą dobre relacje handlowe ze Stanami Zjednoczonymi w imię kontynuowania praktyk protekcjonistycznych, dzięki którym mogą o wiele więcej zyskać. Kolejnym problemem jest złożoność łańcucha produkcji. Sekcja 301 pozwoliłaby na działania odwetowe, kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje jednak jaką formę miałyby one przyjąć. Symboliczne cła nie zrobiłyby na Chinach wrażenia, z kolei kroki podjęte na dużą skalę uderzyłyby w globalną gospodarkę, łącznie z USA. Z pewnością przed radykalnymi rozwiązaniami protestowałyby międzynarodowe organizacje i korporacje.
Przedsiębiorstwa USA pragną otwarcia rynku chińskiego, ale nie kosztem wojny handlowej. W przypadku wybuchu takiej wojny, rozstrzygnięcia w ramach WTO trwałyby kilka lat. Stany Zjednoczone pewnie zwyciężyłyby sam proces, lecz krajobraz po bitwie okazałby się koszmarny.
Część komentatorów z ironią przypomina, że Trump przyczynił się do upadku umowy Partnerstwa Transpacyficznego, w ramach którego takie kwestie jak przepływ usług, zasady inwestowania oraz korzystania z własności intelektualnej miały zostać jasno zdefiniowane. Gdyby umowa weszła w życie, powstałby ogromny rynek handlowy bez udziału Chin, co stałoby się mocną kartą przetargową w rękach obecnej administracji, a Pekin zachęciłoby do odstąpienia od praktyk protekcjonistycznych.
Źródło: fortune, cnbc, kś
Komentarze (1)
Czy wasz portal jest kolejnym pro amerykańskim propagandowym bźdźidłem obliczonym na dzielenie Polaków? Czy nie potraficie napisać w naszym pięknym języku tekstu OBIEKTYWNIE oceniającego rzeczywistość? To takie trudne? Wiecej w Chińskim Kanale Informacyjnym na You Tube.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.