Czy Stany Zjednoczone celowo zaniżają oficjalny poziom inflacji?
Hiperinflacja to bardzo wysoka inflacja powodowana zwykle przez całkowite załamanie systemu finansowego kraju. Miała miejsce np. w Zimbabwe. Fot. Public Domain W kwietniu bieżącego roku spółka Devonshire Research Group LLC (DRG) zamieściła na swojej stronie raport dotyczący statystyk poziomu inflacji w Stanach Zjednoczonych. DRG zajmuje się profesjonalnym doradztwem w zakresie inwestowania w papiery wartościowe. Szczególną uwagę skupia na działalności spółek sektora technologicznego, wykorzystując nowoczesne metody analizy danych w celu wyznaczenia trendów dotyczących wartości spółek tego sektora. Raport opracowany przez DRG jest podsumowaniem pojawiających się i krążących od lat spekulacji oraz zastrzeżeń związanych z podawanymi oficjalnie wskaźnikami inflacji, głównie CPI (CPI-consumer price index - wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych). W raporcie wykorzystano działalność trzech alternatywnych ośrodków zajmujących się monitorowaniem inflacji. Z klasycznym CPI porównano tzw. Chapwood Index, Shadowstats Alternate Inflation Indices oraz wskaźnik CPPI. Rezultaty są – mówiąc oględnie – co najmniej zadziwiające…
Jako że z poziomem inflacji związanych jest wiele zjawisk gospodarczych oraz koncepcji ekonomicznych (chociażby poziom jakości życia), implikacje związane z manipulacjami dotyczącymi poziomu tego zjawiska mogą okazać się tragiczne. W raporcie wskazano, że “szerokie spektrum wskaźników oraz zdarzeń gospodarczych silnie powiązanych z kwestią inflacji doprowadziło do sytuacji znacznej rozbieżności pomiędzy rzeczywistością a dostarczanymi przez stronę rządową statystykami oraz przyjmowanymi założeniami inwestycyjnymi”. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że powyższa hipoteza stanowiła główny motyw powstania niezależnych ośrodków monitorujących inflację.
Banksterzy. Kulisy globalnej zmowy
Niezłomny wojownik o polski Skarb Narodowy, o dynamiczny rozwój gospodarczy Polski oraz uczciwe zasady funkcjonowania banków, poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z ramienia PiS, a zarazem wybitny publicysta ekonomiczny - Janusz Szewczak - napisał książkę, która wstrząśnie wieloma Czytelnikami. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy, jak niewielu ludzi trzyma świat w garści, jak niewyobrażalnych spekulacji dopuszczają się międzynarodowe korporacje.
Mocno podkreślono niedoskonałości obecnego wskaźnika. Mierniki oparte na koszykach dóbr (takim właśnie jest CPI) zazwyczaj zawodzą w sferze dostosowywania się do zmieniających się wśród konsumentów trendów, w podobny sposób zawodząc w doborze właściwej struktury zmieniających się z czasem wag, jakie powinny być nadawane elementom koszyka. Dodatkowo ciężko jest ocenić wpływ zmian jakości nabywanych dóbr (tzw. quality bias) oraz roli pojawiających się nowych dóbr w koszyku.
Te wady wskaźnika CPI nie są jednak żadnym odkryciem. Głównym zarzutem wobec CPI może okazać się prowadzenie celowej polityki zaniżania poziomu inflacji, jako że instytucje rządowe czerpałyby z tego tytułu potężne zyski, przede wszystkim dzięki raportowaniu wyższego oficjalnego poziomu wzrostu gospodarczego (wyższe nominalne PKB) oraz niższego kosztu pozyskania kredytu (odsetki od sprzedawanych obligacji będą niższe).
Innym przykładem może być mniejsza presja społeczna na wzrost wynagrodzeń. Gdy bowiem wartość nabywcza pieniądza pozostaje na stałym poziomie (niska inflacja) to wówczas argumenty po stronie pracownikach (szczególnie tych zrzeszonych w związkach zawodowych) są o wiele słabsze.
W raporcie wskazano główne momenty przeprowadzenia zmian sposobu obliczania CPI, poczynając od pierwszej w 1983 roku, które sugerują, że rząd USA takie działania prowadzi, gdyż niska inflacja była i jest pożytecznym argumentem i narzędziem w polityce gospodarczej.
Problem jest jednak taki, że niedoszacowanie poziomu inflacji wcześniej czy później odbije się na całej gospodarce. Zwroty z inwestycji w aktywa trwałe będą niedoszacowane (wskutek złej oceny faktycznej siły nabywczej pieniądza), podobnie jak zyski czerpane z inwestycji. Może to prowadzić do zniechęcenia inwestorów i spadku poziomu inwestycji, a szerzej do niewłaściwej alokacji kapitału. Trudno jednak wówczas winić inwestorów, który podejmowali przecież decyzję opierając się na nieprawdziwych danych.
W przypadku fałszywych danych o inflacji tempo wzrostu poziomu płac będzie zaniżone w stosunku do wzrostu cen, choć nie będzie to widoczne na pierwszy rzut oka, ani nie odzwierciedli się w statystykach opierających się na innej metodzie obliczania inflacji. Obywatel dopiero po jakimś czasie zorientuje się po brakach w portfelu. Podobnie zaburzony zostanie system wyceny kosztu kapitału oraz odsetek płaconych od wszelkich instrumentów finansowych. Wreszcie sytuacja taka będzie stopniowo i po cichu doprowadzać do zubożenia obywateli, doprowadzając do spadku odczuwanego standardu życia, jak i stopniowego zmniejszania wartości posiadanych oszczędności.
W podsumowaniu raportu stawiana jest hipoteza, że amerykański wskaźnik CPI jest zniekształcony przez „wiele złożonych, technicznych decyzji”, co może sugerować celowe działanie. Wskaźnik inflacji zamiast dostarczać obiektywnej (mniej lub bardziej) informacji na temat zachowania się cen w gospodarce (a więc spełniania roli narzędzia finansowego) stał się narzędziem strategii makroekonomicznej i politycznej. Niezależne ośrodki oceniają, że poziom inflacji w USA powinien oscylować w okolicach 8-9%, podczas gdy oficjalnie wynosi 2,4%. W konkluzji raportu zawarto, iż „można się spodziewać nagłych i niespodziewanych recesji gospodarczych” (tzw. black swan event).
Należy pamiętać, że obliczenia dokonywane przez cytowane ośrodki niejednokrotnie znalazły się w ogniu krytyki. Twórcom zarzucono brak profesjonalizmu, bądź niedopuszczalne nadużycia w procesie obliczania wartości indeksu. Być może prawda znajduje się gdzieś pośrodku, a przyczyny obecnego, niskiego poziomu inflacji w USA pomimo uruchomienia programu luzowania ilościowego mogą leżeć zupełnie gdzieś indziej. Pamiętajmy, że zabiegi zmian w zakresie obliczania wskaźników gospodarczych to zjawisko powszechne, a każdy z nich należy rozpatrywać w sposób indywidualny. Przykładem rzeczywistych przekłamań ze strony władz było chociażby niedawne działanie rządu Argentyny, zaniżającego poziom inflacji. Proceder odkryto dzięki niezależnemu wyliczeniu wartości inflacji na podstawie bazy danych cen zgromadzonych w ramach programu naukowego uczelni MIT (projekt „Billion Price Project”). Rządy z pewnością mają pokusy, aby manipulować informacjami, nie oznacza to jednak, że rzeczywiście to robią.
Należy również dodać, że CPI to najpopularniejsza obecnie miara inflacji na świecie. Wskaźnik ten jest średnią ważoną cen towarów i usług nabywanych przez przeciętne gospodarstwo domowe. Jego zadaniem jest odzwierciedlenie kosztów utrzymania oraz wpływu inflacji na finanse gospodarstw domowych. Obliczany jest w oparciu o tzw. koszyk dóbr i usług konsumpcyjnych.
ŹRÓDŁA: Devon Shire Research, AI CIO, kś
Komentarze (2)
Prawda jest taka, że jak Polska sama nie będzie silna to nikt nie będzie o nas dbał, nawet Stany.
Oni wszyscy oszukują....
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.