Zapomniana wojna zbiera żniwa w Jemenie.

Zapomniana wojna zbiera żniwa w Jemenie.

Stolica Jemenu po ataku lotniczym w maju 2015 roku. Fot. Ibrahem Qasim/ Wikimedia Commons Stolica Jemenu po ataku lotniczym w maju 2015 roku. Fot. Ibrahem Qasim/ Wikimedia Commons Po cichu rozgrywa się tragedia, która doprowadziła do śmierci tysięcy ludzi.

W czasie, kiedy oczy zachodniego świata skupione są głównie na sytuacji w Syrii, Korei Północnej czy Ukrainie, po cichu rozgrywa się dramat, który już doprowadził do zniszczenia życia setek tysięcy ludzi. Mowa o toczącej się od marca 2015 roku wojnie domowej w Jemenie. Konflikt toczy się pomiędzy siłami wiernymi wobec prezydenta Abd Rabbuha Mansura Hadiego i rządu, uznawanymi przez społeczność międzynarodową jako ośrodki posiadające legitymację do sprawowania władzy, a rebeliantami z ruchu Huti, którzy połączyli siły z częścią armii jemeńskiej popierając byłego prezydenta Jemenu Aliego Abd Allah Saliha. Po stronie obecnego rządu i prezydenta opowiedziały się m. in. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt i Bahrajn, co przełożyło się na realne wsparcie wojskowe głównie ze strony Saudyjczyków. Pod ich dowództwem została sformowana koalicja militarna, która prowadzi walki z rebeliantami. Poparcie dla sił rządowych wyraziły także Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Chiny i Pakistan. Siły rebeliantów są wspomagane głównie przez Iran oraz Hezbollah. Sytuację chaosu wykorzystały także organizacje terrorystyczne, jak Państwo Islamskie oraz Al-Ka’ida Półwyspu Arabskiego, które zajęły pewne obszary kraju.

Wojnę domową w Jemenie określa się jako regionalną rozgrywkę geopolityczną, głównie pomiędzy szyickim Iranem, a sunnicką Arabią Saudyjską. Współczesny Jemen powstał w wyniku zjednoczenia Jemeńskiej Republiki Arabskiej (północna część kraju) oraz Ludowo-Demokratycznej Republiki Jemenu (południowa część kraju) w 1990 roku. Część północną stanowią głównie szyici, natomiast południową sunnici. Dlatego też Iran i Saudyjczycy wspierają rywalizujące strony w zgodzie z dominującym w danym kraju wyznaniem, (stąd Iran wspiera rebeliantów, a Arabia Saudyjska stronę rządową).

Dotychczasowe szacunki mówią o liczbie ofiar sięgającej ponad 10 000 osób, ponad 42 000 rannych oraz około 3 milionach obywateli zmuszonych do opuszczenia swojego miejsca zamieszkania. Konflikt spowodował katastrofę humanitarną, w wyniku której około 70% obywateli Jemenu brakuje wody, jedzenia oraz podstawowych środków do życia. Dodatkowo w październiku ubiegłego roku pojawiły się doniesienia o epidemii cholery. Raporty dotyczące danych ze stycznia 2017 roku wskazywały na niemal 16 000 podejrzanych przypadków w 156 dystryktach, spośród których około 180 osób zdiagnozowano jako zarażonych bakterią cholery. Epidemiolodzy z WHO uspokajają jednak, wskazując na wyraźny spadek liczby nowych przypadków, co wskazuje, że sytuacja epidemiologiczna zdaje się być pod kontrolą i Jemeńczykom nie grozi epidemia choroby.

Wołam o pokój. Pielgrzymka Ojca Świętego do Azerbejdżanu i Bułgarii

Wołam o pokój. Pielgrzymka Ojca Świętego do Azerbejdżanu i Bułgarii

Jan Paweł II, Arturo Mari

„Dopóki mi głosu starczy, dopóty wołał będę: pokój w imię Boże!" – usłyszeliśmy podczas pielgrzymki do dalekiego Azerbejdżanu. I po raz kolejny słowa Ojca Świętego wstrząsnęły światem. Choć był tylko człowiekiem, już starym człowiekiem – siły miał nadludzkie. I jako następca Chrystusa na Ziemi nieustannie przemawiał do ludzkich sumień, niestrudzenie nawracał, zasiewał ziarno Ewangelii.

 

Jan Egeland, prezes pozarządowej organizacji humanitarnej “Norwegian Refugee Council”, po wizycie złożonej w Jemenie oskarżyła obydwie strony walczące oraz państwa wspierające poszczególne frakcje o przyczynienie się do katastrofy humanitarnej w Jemenie, określając obecną sytuację jako „od A do Z spowodowaną ludzkimi działaniami, której można było uniknąć”. Z pewnością jest to nawiązanie do morskich oraz powietrznych blokad, jakie zostały zorganizowane głównie przez Saudyjczyków, wspieranych przez USA oraz Wielką Brytanię. Doprowadziło to do gwałtownego ograniczenia podaży produktów, a także załamania gospodarczego i tak będącej w fatalnym stanie gospodarki. Co gorsza, uzbrojeni rebelianci rozpoczęli konfiskaty wszelkich dostępnych dóbr ludności cywilnej na poczet dalszej walki. Pośród wojennego chaosu nie brakuje wzajemnych oskarżeń o zbrodnie wojenne czy pomyłek w ramach przeprowadzanych ataków, których ofiarami są cywile. Wojna domowa w Jemenie jest kolejnym przykładem bezradności lub braku woli wśród społeczności międzynarodowej, aby konflikt zakończyć lub chociażby minimalizować negatywne efekty, jakie dotykają ludność cywilną.

W niedawnym komunikacie Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka, książę Zeid Ra’ad Al-Hussein z Jordanii, wyraził zaniepokojenie dotyczące pojawiających się sygnałów w sprawie możliwego ataku na ważny pod względem strategicznym port w Hodeidah, jaki miałaby przeprowadzić koalicja militarna, której przewodzą Saudyjczycy. Port ten uważany jest za jeden z punktów, poprzez który rebelianci przemycają broń potrzebną do walki. Premier Jemenu, Ahmed Obeid bin Daghr, wyraził opinię, że jego rząd wolałby oddać port pod nadzór ONZ, niż przeprowadzać kolejny atak, który pogorszyłby już i tak katastrofalną sytuację cywilów.

 

Źródła: Mirror, BBC, Guardian, kś

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.