Gwałtowny zmierzch epoki, której ducha zatruto

Gwałtowny zmierzch epoki, której ducha zatruto

Osobę i nauczanie kard. Augusta Hlonda, Wielkiego Prymasa II Rzeczypospolitej – jak nazwał go Jan Paweł II – oceniamy najczęściej w perspektywie historii. Był bowiem wielką historyczną postacią polskiego Kościoła. Najpierw organizował administrację kościelną na Górnym Śląsku, by następnie stać się zwornikiem wiary w międzywojennej Polsce. Po II wojnie światowej ponownie zajął się organizacją polskiej administracji kościelnej – tym razem na Ziemiach Zachodnich i Północnych stając się jednocześnie przewodnikiem w wierze w czasach walki komunistów z Kościołem. Bezsprzecznie należy widzieć w nim również wielkiego opiekuna emigracji oraz założyciela Zgromadzenia Chrystusowców.

W artykule chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewien mały, ale jakże ważny wycinek jego myśli – na profetyczne interpretowanie wydarzeń. Kardynał August Hlond postrzegał świat jako arenę walki dobra ze złem i właśnie z tej perspektywy potrafił niezwykle przenikliwie diagnozować sytuację oraz zalecać obronę; wskazywał skąd przyjdzie ratunek. Od razu dodam, że jego prorocze prognozy dotyczące przyszłości wywodziły się z głębokiej pobożności maryjnej, w tym z przywiązania do kultu Matki Bożej Piekarskiej i Jasnogórskiej.

Duchowa zbroja

Można by ułożyć wcale obszerny tomik z wypowiedzi kard. Augusta Hlonda o mocy i potrzebie modlitwy różańcowej. Nazywał ją „ratunkiem dla spoganiałego świata”, „zbroją duchową dawnych i nowych czasów”, „drogą do zbawienia”, „wsparciem w trudach codziennego życia”, „pokojem Chrystusowym, jakiego świat dać nie może”, „wielką pokutą”, „maryjnym płaszczem przed Bożą karą”, „ucieczką w dobrą przyszłość”.

Prymas był przekonany, że „przyjdą czasy, kiedy Bóg w ręce swej Matki na pewien czas złoży atrybut swej wszechpotęgi”. Uważał, że „Polska jest Narodem wybranym Najświętszej Maryi Panny” i nigdy „nie opuści sztandaru Królowej Nieba – spełni swe zadania, będzie znowu Matką świętych”. Uważał, że „Polska ma stanąć na czele Maryjnego Zjednoczenia Narodów”. Prorokował, że najpierw „nastąpi wielki triumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę”. Wyrażał przy tym głębokie przekonanie, że „przyszłość, która idzie, będzie lepsza, bo wskrzeszona tą wszechmocą, którą Bóg w naszych czasach w ręce Matki Najświętszej składa”.

Kard. Hlond apelował więc żarliwie, aby modlić się na różańcu w każdej polskiej rodzinie, rodzice wspólnie z dziećmi, ponieważ to zadecyduje o przyszłym losie Polski. Dlatego z nadzieją dodawał: „Trzeba ufać i modlić się. Jedyna broń, której Polska używając odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga. Polska będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej. Maryja obroni świat od zagłady zupełnej. Polska nie opuści sztandaru Królowej. Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod jej płaszczem” („Z notatnika Kardynała Augusta Hlonda”, oprac. ks. Wojciech Necel, Poznań 1995).

W jednym z ostatnich przemówień, wygłoszonym 10 października 1948 r. w kościele św. Anny w Warszawie, z okazji uroczystego przeniesienia relikwii bł. Władysława z Gielniowa, Prymas ponownie wyraził mocne przekonanie, że ratunek naszego kraju i narodu leży w rękach Maryi: „Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą, wielką miłością bliźniego i różańcem. Trzeba ufać i modlić się. Jedyną broń, której Polska używając odniesie zwycięstwo – jest Różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga. Polska będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej. Maryja obroni świat od zagłady zupełnej. Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem. Nastąpi wielki tryumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę”. Ostatnie zdanie z tego przemówienia brzmiało: „Idąc z różańcem, idziemy z Matką Boską w przyszłość”.

Pod znakiem Maryi

Jest rzeczą charakterystyczną, że wszystkie ważniejsze akty kościelne oznaczał Prymas datą maryjnej uroczystości. Wśród rozlicznych pasterskich zadań kard. August Hlond zawsze znajdował czas, by brać udział w koronacjach albo też osobiście koronować cudowne wizerunki Matki Najświętszej. Nie opuszczał także innych maryjnych świąt i wydarzeń. Podczas wojny, jako więzień stanu, wybrał na swe miejsce odosobnienia sanktuarium w Lourdes, gdzie spędzał długie godziny na modlitwie różańcowej w Grocie Objawień.

Jako Ślązak i Polak eksponował ksiądz Prymas w sposób szczególny rolę Matki Bożej Jasnogórskiej, której kult integrował przez stulecia wszystkie polskie krainy. Będąc protektorem zakonu ojców Paulinów, związał pracę Kościoła w Polsce z jasnogórskim sanktuarium: tu zatem odbywały się konferencje episkopatu Polski, ogólnopolskie pielgrzymki stanowe, a także Pierwszy Synod Plenarny Kościoła w Polsce w 1936 r. Tu również, zwłaszcza po II wojnie światowej, zbierali się biskupi, kler diecezjalny i zakonny, aby wspólnie zastanawiać się nad zażegnywaniem niebezpieczeństw grożących wierze i katolickiej moralności. Na Jasnej Górze prymas Hlond wraz z episkopatem Polski i milionową rzeszą wiernych zawierzył naród polski Niepokalanemu Sercu Maryi w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 1946 r. Na zakończenie uroczystości wołał z mocą z jasnogórskiego szczytu: „Ludu polski! Naród polski ślubował wierność Najświętszej Maryi Pannie. Polska chce pozostać Polską, w której świeci słońce polskie i Matka Chrystusowa. (…) Odnowiliśmy śluby w imieniu całego narodu. Idźcie i urzeczywistniajcie treść ślubów”. Świadkowie tego ślubowania uznali je za wydarzenie epokowe, które przejdzie do historii zapisując się w niej złotymi zgłoskami.

Wydaje się, że ów proroczy akt zawierzenia z 1946 r., a zwłaszcza następujące po nim lata wypełnione adoracją, różańcem, praktykowaniem nabożeństwa pierwszych sobót i ponawianym aktem oddania się w opiekę Matce Bożej, wyjednały dla naszej Ojczyzny szczególne łaski u Boga oraz opiekę Maryi, i jak uważają historycy, pomogły przejść Kościołowi „przez morze czerwone komunizmu”.

Nie traćcie nadziei. Pracujcie wytrwale

Jak już wspomniałem prymas August Hlond postrzegał świat jako arenę walki dobra ze złem, stąd w jego nauczaniu prorocze wskazówki dotyczące obrony Kościoła przed komunistami. Ostatnie proroctwo, będące zarazem świadectwem oddania się Matce Bożej, przekazał w przeddzień swej śmierci, 21 października 1948 r. mówiąc do swych współpracowników: „Nie traćcie nadziei. Pracujcie wytrwale. Lecz zwycięstwo, jeśli przyjdzie – będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny…”.

30 lat po śmierci kard. Hlonda, 22 października 1978 r. o godzinie, w której umierał, wypełniło się jego proroctwo. Dokładnie bowiem wtedy rozpoczynała się Msza św. inaugurująca pontyfikat Jana Pawła II, papieża Totus Tuus, całego oddanego Maryi. Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński, następca prymasa Augusta Hlonda, mógł wówczas powiedzieć: „Dzisiaj wypełnia się testament kardynała Hlonda. (…) Wszystkie uczucia wiążemy z aktem dziękczynnym za tę proroczą wizję Kardynała Prymasa, który trzydzieści lat temu, umierając w Warszawie, mówił: Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej. Meldujemy Tobie, radosny przyjacielu z Ojczyzny niebieskiej, trwający dzisiaj na kolanach przed Świętą Bożą Rodzicielką: zwycięstwo, które ukazałeś, krzepiąc nas na duchu – przyszło!”.

Wielka rozprawa o ducha świata

W wielu listach pasterskich, kazaniach, konferencjach oraz zapiskach prymas August Hlond nawiązując do opieki Matki Bożej nad polskim narodem i Kościołem, snuł różne historiozoficzne refleksje. Pisał choćby, że „poprzez burze wieków prowadzi Kościół Najświętsza Maryja Panna. Im groźniejsze wały miotają łódź Piotrową, tym Ona jaśniej błyszczy na horyzoncie wiary jako Gwiazda Morza. (…) Tulmy się do Niej. Niech Ona nas krzepi duchem Wieczernika. Niech nam ześle triumfy Lepanta. Niech nam zgotuje Wiedeń XX wieku. Niech jako Wspomożycielka Wiernych powiedzie do zwycięstwa nad bezbożnictwem i niewiarą zbrojnych duchem rycerzy Chrystusowych”.

W liście do Giuseppe Cognata, biskupa włoskiej diecezji Rovereto, datowanym 10 stycznia 1948 r., a więc na dziewięć miesięcy przed swą śmiercią, Prymas napisał m.in.: „Zobaczymy wydarzenia większe od tych, które miały miejsce pod Lepanto i pod Wiedniem”. Kiedy pisał to zdanie, trwały lata brutalnej walki komunistów z Kościołem. Kard. Hlond przeczuwał, że tysiącom polskich patriotów, w tym wielu kapłanom, przyjdzie zginąć z rąk rodzimych i obcych bolszewików. Należy sądzić, że Prymas zawarł w tych słowach także nadzieję, ba, stanowcze przekonanie o zwycięstwie nad sowieckim komunizmem. Po 1989 r. przepowiednia Prymasa Hlonda nabrała cech proroctwa, albowiem w rozpadzie systemu komunistycznego, do którego walnie przyczynił się Jan Paweł II, należy widzieć jedyne w swoim rodzaju wydarzenie w historii ludzkości. Bez wątpienia przerasta ono swymi rozmiarami te spod Lepanto (1571) i spod Wiednia (1683), w których zwycięstwo przyszło siłą oręża. O zwycięstwie nad komunizmem zadecydowała bowiem potęga ducha opartego na wartościach ewangelicznych i ogólnoludzkich, które sowiecki bolszewizm postanowił wykorzenić z serca człowieka.

Dobrze wiedział o tym orężu prymas Hlond, pisząc w słynnym liście pasterskim „O katolickie zasady moralne” z 29 lutego 1936 r., że „jedynie etyka katolicka ma elementy, które mogą skutecznie przeciwstawić się etyce bolszewickiej. (…) Etyki, wahające się między katolicyzmem a bolszewizmem, zawiodą i ulegną w wielkiej rozprawie o ducha świata. W walce ideowej z rewolucją bolszewicką tylko katolicyzm jest niepokonany”. Historia przyznała mu rację.

W tym kontekście czekamy obecnie na spełnienie się jeszcze jednego proroctwa, zawartego w owym liście pasterskim, w którym prymas Hlond pisze o zwycięstwie nowego człowieka, który wyrośnie z walk duchowych XX w.: „Wyróść powinien z człowieczeństwem nieokaleczonym, z człowieczeństwem uporządkowanym, człowiek pełny, wolny, z inicjatywą, z obowiązkami i prawami złączony ze Stwórcą i ze stworzonym światem, złączony ze swym Odkupicielem i jego prawem, złączony z Duchem Świętym i jego łaską. A więc nie mechaniczny, elektryczny, bezduszny robot w zamienionym na fabrykę świecie techniki, lecz prawdziwy władca świata, pan siebie samego, a sługa Boży”.

Proste, prorocze, odważnie słowa, nazywające rzeczy po imieniu. W ich kontekście oczekujemy na obudzenie się Europejczyków, na zatrzymanie prawdziwej wojny wymierzonej w rodzinę, w ojca, matkę i dzieci oraz w świętość życia, którą rozpętano promując nachalnie i agresywnie tzw. ideologię gender, zaburzającą rozpoznanie prawdy o tożsamości płciowej mężczyzny i kobiety, promującą związki partnerskie osób tej samej płci, domagającą się dla nich praw przysługującym jedynie małżeństwu, a więc związkowi mężczyzny i kobiety.

Gdyby żył jeszcze prymas August Hlond, zapewne skwitowałby te wszystkie haniebne działania wytoczone przeciw rodzinie słowami z listu „O zadaniach katolicyzmu wobec walki z Bogiem”, który napisał w 1932 r., kiedy masoneria atakowała Kościół i ustawowo wprowadzano rozwody oraz aborcję: „Mówią, że to powiew Europy, a w rzeczywistości wieje tu woń przykra moralnego rozkładu tej Europy, która już cuchnie (…) To, co się w Europie rozgrywa, jest gwałtownym zmierzchem epoki, której ducha zatruto. Tę niemoc powoduje bezwładność duchowa. To przesilenie jest następstwem kryzysu moralnego. Ten wstrząs ogólny jest zapadaniem się wszystkiego, co zawisło w próżni, gdy z życia ludów usunięto Boga i Jego prawo. (…) Ratunek? Przy rozpływaniu się autorytetów, nawet religijnych, tylko katolicyzm zachował pełną świadomość swego powołania”.

Warto więc powtórzyć apel prymasa Hlonda, zawartego w jego notatnikach, aby „Polska stanęła na czele Maryjnego Zjednoczenia Narodów”, aby była „Przewodniczką Narodów”, bo wówczas „Zachód oczyszczając się ze zgnilizny, będzie patrzył na nas z podziwem”. Kardynał prorokował, że „nastąpi wówczas wielki triumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę”. Ta „nowa Polska będzie dostojna, mocna, wielka, a nawet atrakcyjna i przewodząca właśnie przez to, że szczerzej niż kiedykolwiek i konsekwentniej niż inni oprze swe życie i swą politykę na zasadach Chrystusowych”.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.