Na forum ONZ Andrzej Duda dojrzał do męża stanu światowej rangi
Informacje, że na wystąpienie Andrzeja Dudy przed Zgromadzeniem Ogólnym NZ jakoby mało kto zwracał uwagę należy uznać tylko za insynuacje. Każdy, kto ma tu możliwość zajrzenia do ONZ-owskiej kuchni, musi temu zaprzeczyć. Przemówienie prezydenta Polski zostało dokładnie wysłuchane i odnotowane, przyjęto je bardzo dobrze; słyszeliśmy to w kuluarach od wielu osób, w tym przywódców państw.
Szeroko komentowano również obiad szefów państw, podczas którego siedzieli oni przy kilkunastu okrągłych stolikach, zaś nasz prezydent zajął miejsce przy głównym „stoliku nr 1” razem z prezydentem USA Barakiem Obamą, prezydentem Rosji Władimirem Putinem, sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-moonem i królem Jordanii Abdullahem II. I ciekawostka: mimo swego ataku na Węgry w inaugurującym przemówieniu, Ban Ki-moon zdecydował zaserwować swoim gościom do obiadu właśnie węgierskiego Tokaja, rocznik 2007… Trzeba zdawać sobie sprawę, że takie wyeksponowanie Polski na oczach świata wymagało kunsztownych zabiegów dyplomatycznych, które są dziełem ministra Krzysztofa Szczerskiego; przybyły do Nowego Jorku minister Schetyna okazywał wyraźne znudzenie w czasie znakomitego wystąpienia polskiego prezydenta przez Zgromadzeniem Ogólnym i był tu postacią niezauważalną. Tak sobie pomyślałem, że gdyby nawet jakimś cudem zaproszono naszego poprzedniego prezydenta do stołu nr 1, to w jakim języku on by się tam porozumiewał…
I choć nieoceniona w swych staraniach „Gazeta Wyborcza” na zdjęciach z obiadu wycięła z kadru prezydenta Dudę, podobnie zresztą uczyniła moskiewska „Komsomolskaja Prawda”, to fakt awansu do ekstraklasy – i to jeszcze podczas pierwszego spotkania takiej rangi – musi budzić respekt.
Bardzo ciekawym, aczkolwiek przez komentatorów niedocenianym było spotkanie z jordańskim królem Abdullahem II. Na pierwszy rzut oka to połączenie może się wydawać abstrakcyjne, czy wręcz egzotyczne. Mało kto jednak wie, ale Abdullah również bardzo wspina się w nieformalnej hierarchii światowych liderów i jest jednym z kluczy do powstrzymana ekspansji islamistów. To nie przypadek, że król Abdullah także przemawiał w pierwszy dzień obrad jako piąty w kolejności.
A monarcha państwa, w którym obecnie 20% populacji to syryjscy uchodźcy, właśnie temu kryzysowi poświecił swoje przemówienie. „Nazwałem ten kryzys trzecią wojną światową i uważam, że musimy odpowiedzieć z odpowiednią siłą. A to oznacza globalne i wspólne działania na wszystkich frontach,” mówił król Jordanii. I dalej przedstawił siedem punktów, których realizacja ma pomóc w tych trudnych chwilach na Bliskim Wschodzie. Król przy okazji skarcił także media, które w pogoni za sensacją i przy często niejasnych motywach działają na korzyść ekstremistów. „Jest to największą ironią naszych czasów, że radykalne głosy korzystają z rozwiniętych mediów, aby rozpowszechniać swoje idee.”
Król wezwał Europę do solidarności, ale – uwaga! – wcale nie wymagał kwot czy rozlokowania uchodźców. Myślę, że tutaj następuje duża zbieżność z nową polską polityką reprezentowaną na razie tylko przez obóz prezydencki. Owszem, król w swoim przemówieniu domagał się większej atencji, wsparcia i pomocy finansowej ze strony Europy, ale nie zmuszał nikogo do przyjmowania przez Zachód ludzi, wręcz przeciwnie! Król wielokrotnie podkreślał, że ci uciekający to osoby z jego kręgu religijnego i kulturowego, nie z naszego – co żadnej ze stron nie wróży nic dobrego.
Nie dziwi zatem, że prezydent Andrzej Duda spotkanie z królem Abdullahem uznał za szczególnie ważne i udane. „Jordania jest jednym z najbardziej stabilnych i bezpiecznych krajów tego regionu – mówił minister Krzysztof Szczerski. - Prezydent przeprowadził z królem długą rozmowę na temat tego, jak można zaradzić temu złu, które płynie z Państwa Islamskiego i rozlewa się na cały świat”.
Prezydent Andrzej Duda spotkał się również z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Rozmawiali oczywiście o sytuacji na Ukrainie, zaś prezydent RP zapewnił Ukrainę o tym, że Polska dalej będzie obstawać przy nierozerwalności terytorialnej naszego wschodniego sąsiada. Współgrało to zresztą także z przemówieniem Andrzeja Dudy na forum ONZ, kiedy ostrzegał, że za pomocą czołgów nie wolno tworzyć polityki faktów dokonanych. Poroszenko i Duda ustalili również, że prezydent Polski odwiedzi Kijów jeszcze w tym roku. Naprawdę od kliku tygodni można mówić (wreszcie!) o międzynarodowej ekspansji Polski – stoi za nią obóz prezydencki.
Autor jest publicystą miesięcznika „WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka” (wyd. Biały Kruk)
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.