Dziennikarz niemieckiej tv publicznej w swoim programie:
W niemieckim ZDF tzw. satyryk Jan Böhmermann porównał Recepa Erdogana do świni, nazwał go pedofilem i obraził jeszcze na wiele innych sposobów.
Fot.: zrzut ekranu z omawianego programu. Tytuł to nie żart, parafraza czy przesada. Między innymi takie słowa naprawdę padły pod adresem prezydenta Turcji Recepa Erdogana w programie "Neo Magazin Royal" niemieckiej telewizji publicznej ZDF.
Już od kilku dni w niemieckich mediach Erdogan stał się ulubionym celem ataków, chamskich prześmiewek, niesmacznych żartów - lub jak to nazywają Niemcy, satyry. Doprowadziło to nawet do małego kryzysu dyplomatycznego, a ambasador Niemiec w Ankarze gęsto musiał się tłumaczyć tureckiemu rządowi.
Dziennikarz Jan Böhmermann, również tzw. satyryk, przebił ich jednak wszystkich pod względem chamstwa, prymitywizmu i skrajnego ograniczenia umysłowego. Już kilka dni wcześniej w klipie „Be Deutsch”, z często spotykanym niemieckim poczuciem wyższości, Böhmermann napominał wszystkie narody – a przede wszystkim Turków – że powinni stać się jak Niemcy (zachwycały się tym m.in. Newsweek czy natemat). Teraz na wizji przeczytał następujący wiersz. Z góry uprzedzam, że jest w nim mnóstwo wulgaryzmów, "humor" jest denny i rynsztokowy, a całość mocno obraźliwa. Przytaczam jednak wszystko, żeby polski czytelnik mógł zobaczyć, co prezentuje niemiecka telewizja publiczna:
Głupi, tchórzliwy i pełen kompleksów
Taki jest prezydent Erdogan
Jego prącie cuchnie kebabem
Nawet świńska bździna lepiej pachnie
Jest mężczyzną, który bije kobiety
I przy tym nosi plastikowe maski
Najchętniej lubi jebać kozy
I uciskać mniejszości
Kopać Kurdów i bić chrześcijan
A przy tym ogląda dziecięce porno
A nawet nocą zamiast spania
To sto owiec bierze mu się do ssania
Tak więc Erdogan w pełnej krasie
Jest prezydentem o małym kutasie
Każdy Turek dziś obwieszcza
Wór Erdogana ma rozmiar kleszcza
Wie to dziś już cały kraj
Że prezydent Erdogan to gej
Perwersyjny, zawszony i pedofil
Taki Recep Fritzl Priklopil
Łeb i wór to on ma pusty
Na imprezach król rozpusty
Rucha póki fiut go nie piecze
Oto Recep Erodgan, prezydent Turcji
Trudno to jakoś skomentować. Oprócz ewidentnych bluzgów i hejtu, którego poziom przewyższa najgorsze dyskusje na forach internetowych, dla wierzącego muzułmanina szczególnie bolesne musi być porównanie do świni. Podobnie trawestacja nazwiska prezydenta Erdogana na „Recep Fritzl Priklopil”, czyli porównanie go do dwóch skazanych austriackich pedofilów, gwałcicieli i socjopatów jest karygodne.
Wygaszanie Polski 1989-2015
Od 1989 r., od Okrągłego Stołu, gdzie doszło do zawarcia kontraktu między komunistycznym establishmentem a częścią przedstawicieli "Solidarności", którzy zdradzili idee Sierpnia'80 i ogłosili się samozwańczo elitą narodu, rozpoczęły się powolny demontaż i wyprzedaż polskiego państwa za plecami społeczeństwa.
Prowadzący program „Neomagazin Royal” swój „wierszyk” wyrecytował na tle tureckiej flagi i portretu prezydenta Turcji. Pod spodem lecą tureckie napisy. A program został opublikowany na oficjalnej stronie internetowej telewizji ZDF.
W Niemczech wywołało to burzę, tak więc ZDF w międzyczasie skasowała wideo ze swojej strony – ale nie przeprosiła. Szef programowy Norbert Himmler (nie, to nazwisko to też nie żart...) oświadczył jedynie, że przekroczone zostały pewne granice. Nie wyraził jednak żadnego słowa skruchy wobec tureckiego prezydenta. Oczywiście znajdą się i ci, którzy będą mówić, że to tylko żart primaaprilisowy, myślę jednak, że z takimi to już nie warto wchodzić w dyskusję.
Co gorsze, program przecież nie odbył się na żywo, nie można tłumaczyć się zatem wpadką. Odcinek zarejestrowano wcześniej przed publicznością, która nota bene bawiła się świetnie, śmiała na cały głos z prezentowanych bluzgów, a potem nagrany materiał zapewne był w obróbce, aby następnie trafić do internetu. Ile osób – także decyzyjnych – widziało po drodze to skandaliczne wystąpienie i nie zareagowało?
A prowadzący Jan Böhmermann w audycji chwali się jeszcze tym, że ZDF wrzuci to na swoją stronę, by kilka godzin później materiał zdjąć. Ale w dobie internetu, przekonuje dalej, to przecież już będzie za późno.
Nie wiemy na pewno, czy to była zaplanowana prowokacja, niemniej stało się dokładnie tak, jak zapowiedział prowadzący Jan Böhmermann. Na różnych portalach można zobaczyć nagranie, mimo iż ZDF panicznie próbuje usuwać pojawiające się co chwile w nowych miejscach klipy. Wersję na YouTube, którą zdążyłem zobaczyć zanim ją usunięto, w niecałą dobę obejrzało prawie pół miliona ludzi.
Sądząc po komentarzach internetowych na profilach ZDF-u i samego programu to niemiecka widownia głównie jest zniesmaczona tym, że program zdjęto, a nie jego treścią.
A więc tak wygląda niemiecka demokracja i pluralizm? I to Niemcy mają uczyć Polaków jak zarządzać mediami publicznymi oraz życiem publicznym? Jakie mają do tego prawo?
A na koniec: czemu tego całego incydentu nie odnotowały polskie media z niemieckimi właścicielami, jak chociażby onet czy Newsweek, albo RMF, albo Dziennik Polski (sic!) i cała prasa regionalna? A przecież Newsweek jeszcze nie tak dawno zachwycał się Böhmermannem. W takiej sytuacji warto się zastanowić, jaki jest sens przyjmowania w Polsce panów Jaglanda i Timmermansa, którzy przyjeżdżają właśnie do nas by sprawdzać nasze zachowania w sferze życia publicznego i naszą demokrację. Mają przepytywać samą panią premier. Nie można jednak dać się upokarzać; nie powinno się z nimi rozmawiać, dopóki nie zbadają demokracji i rządowych środków przekazu w znacznie ważniejszym niż Polska kraju – w Niemczech.
Adam Sosnowski
Autor jest redaktorem prowadzącym miesięcznika „Wpis” i germanistą.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.