Andrzej Duda przywitany w Nowym Jorku jak gwiazda Hollywoodu
Andrzeja Dudę przywitały tysiące rodaków i wprost morze biało-czerwonych flag. „Jadąc tutaj ulicą, trzeba się zastanawiać, czy ona jest amerykańska czy polska”, mówił wzruszony prezydent.
Spotkanie z naszymi rodakami mieszkającymi w USA zaczęło się – nawiązując do pięknych polskich tradycji – od Mszy św. w kościele św. Stanisława Kostki. Eucharystii przewodniczył bp Witold Mroziewski, który niedawno został mianowany sufraganem diecezji Brooklyn i jest właśnie odpowiedzialny za liczną polską populację katolików w tej dzielnicy Nowego Jorku. Podczas Mszy św. głos zabrał także gospodarz miejsca, ks. proboszcz Marek Sobczak, który podkreślił pozycję wiary w życiu polskiego prezydenta. „Przyszedł Pan tutaj do nas jako człowiek wierzący i praktykujący. Wiemy, że dla Pana było ważne, aby połączyć się z nami dzisiaj w modlitwie i dziękujemy za tę wizytę”.
Jednak już do kościoła, który nie dość że jest przepiękny, to i bardzo pojemny, nie zdołali wejść wszyscy chętni. Wielu z nich stało przed świątynią zapełniając sąsiednie ulice. Niemniej nie wyczułem u nich żalu, wręcz przeciwnie, zgromadzili się tutaj na Greenpoincie (niektórzy przebyli nawet kilkaset mil, żeby tu znaleźć się w tym momencie) w atmosferze dużego święta katolickiego i patriotycznego zarazem.
Zresztą po Mszy św. każdy miał okazję, aby osobiście zobaczyć i posłuchać prezydenta Andrzeja Dudy. W pobliskim pięknym, starym (otwarty w 1891 r.) parku McGolrick, który też zalał bezmiar biało-czerwonej Polonii, Duda przy idealnej pogodzie dziękował polonusom za ich zaangażowanie i ciężką pracę w walce o podtrzymanie duchowej i kulturowej łączności z Ojczyzną. „Wzrusza mnie to, że będąc w Stanach Zjednoczonych, na Greenpoincie, tyle tysiące kilometrów od domu, mogę zobaczyć morze polskich flag. Dziękuję Wam za to! Jesteśmy w państwie, w którym mieszka tak wielu naszych rodaków, że w zasadzie do tej pory jadąc tutaj ulicą trzeba się zastanawiać, czy ona jest amerykańska czy polska? Kiedy widzę biało-czerwone flagi i czytam polskie napisy na wystawach sklepowych, to czuć Polskę. Bardzo się z tego cieszę, tym bardziej, że przecież w USA różne narodowości szczycą się swoim pochodzeniem. Jestem dumny, że także i Polacy nie zapominają o swoim kraju, swoim pochodzeniu i swojej tradycji, chociażby przez potrawy i produkty sprzedawane w tutejszych sklepach. Świadczy to o tym, że nie tylko w domach rodzinnych, ale i w biznesie, i w pracy czujecie się Polakami – nimi jesteście i się tego nie wstydzicie, bądźcie z tego dumni!”.
Prezydentowi wiwatowało, biło brawo i śpiewało „Sto lat”, według informacji nowojorskiej policji, nawet do 5 tys. ludzi! Było wiele młodzieży, która choć już tutaj urodzona, wciąż mówi po polsku. Zauważył to także Andrzej Duda, który przetrwanie polskości na obczyźnie łączy z pielęgnacją języka rodzimego. „Państwo powinno wspierać także za granicą polskie szkolnictwo, i to nie tylko finansowo, lecz pomagać tym, którzy to szkolnictwo realizują, powinno zatem wesprzeć polskich nauczycieli, którym w tym miejscu chcę gorąco podziękować za pracą przy wychowaniu polskich dzieci, pracę mającą często charakter czysto społeczny, a wymagającą przecież poświęcenia swego czasu. Dziękuję za to! Ta praca jest podstawą dla zachowania naszej tożsamości, polskiej mowy i łączności między polską młodzieżą a Ojczyzną. Wdzięczny jestem także rodzicom, którzy niejednokrotnie z daleka przywożą dzieci na polską naukę. Zdaję sobie sprawę, że to się łączy z trudnościami, ale to wspaniale świadczy o Was, że mimo trudności realizujecie umacnianie w polskości”.
Andrzej Duda podjął również inny bardzo istotny temat dla Polaków w USA, ale także i w kraju, czyli wizy. „Jest szansa, że uzyskamy zniesienie wiz”, stwierdził Prezydent. I dodał, że polska strona podejmie działania w tym kierunku równocześnie jednak prosząc o wsparcie Polonię: „Do tego trzeba mocno monitować tutejszych polityków, bo to oni podejmą odpowiednią decyzję. A Polonia to są przecież wyborcy – zaś politycy o tym pamiętają. Im więcej dostaną telefonów, maili i wizyt, tym szybciej podejmą tę decyzję. Nasza akcja musi być zmasowana, złączyć się z naszymi zabiegami politycznymi i wtedy prędzej uzyskamy oczekiwany efekt”.
Podczas poprzedniej wizyty Andrzeja Dudy w Londynie wiele mediów wyrwało z kontekstu i zmanipulowało wypowiedź prezydenta w kwestii ewentualnego powrotu do kraju tych, którzy wyjechali. Tym razem, aby już nie było żadnych niedomówień czy wręcz pomówień, pierwszy obywatel RP sam podjął ten temat. „Z jednej strony, gdy widzę tych ludzi sukcesu, którzy własną pracą doszli bardzo daleko, to chciałbym, aby wrócili do Polski i w kraju podzielili się swoim doświadczeniem i zainwestowali swoje zarobione pieniądze. Ale z drugiej strony, oni nas w USA godnie prezentują. Powiem więc tak: mam nadzieję, że wrócicie i że będzie taka możliwość i wola. A póki co, dziękuję za wszystko, za to, że tu na miejscu ciężko pracujecie na dobre imię Polski”, zakończył Andrzej Duda, który jak pamiętamy, zbliżenie państwa polskiego do Polonii, jej zdecydowane wsparcie, określił w kampanii wyborczej jednym ze swoich podstawowych zadań politycznych.
Po swoim przemówieniu prezydent nie bacząc na zasady bezpieczeństwa osobistego poszedł do tłumu rodaków i jeszcze kilkadziesiąt minut witał się z setkami ludzi. Szczególnie wśród młodzieży wielką popularnością cieszył się tzw. „selfie” z polską głową państwa. USA to kolejny kraj, po Estonii i Niemczech, w którym nowo wybrany prezydent RP prezentuje się świetnie. I bardzo patriotycznie.
Autor jest publicystą miesięcznika „WPIS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka” (wyd. Biały Kruk)
Więcej na www.e-wpis.pl
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.