Szykuje się kolejna fala imigrantów gospodarczych. Z innego kraju, niż dotychczas.

Szykuje się kolejna fala imigrantów gospodarczych. Z innego kraju, niż dotychczas.

Widok na San Juan, stolicę Portoryko. Fot.: U.S. National Park Service/Public Domain Widok na San Juan, stolicę Portoryko. Fot.: U.S. National Park Service/Public Domain Portoryko to niewielki archipelag leżący w Ameryce Środkowej, który składa się z głównej wyspy Portoryko, potocznie utożsamianej z nazwą archipelagu, i kilku małych wysepek, liczący obecnie około 3,5 miliona mieszkańców. Nazywane jest niekiedy „51 stanem USA” (mieszkańcy archipelagu są obywatelami Stanów Zjednoczonych), jako terytorium znajdujące się pod jurysdykcją USA posiadające sporą autonomię. Od wielu lat Portoryko zmaga się z recesją gospodarczą i kryzysem zadłużenia publicznego. Powodem tego było wieloletnie życie na kredyt, a więc problem, który w historii dotknął już wiele państw. Kraj przez ostatnią dekadę tak zbiedniał, że ludzie zaczynają masowo z niego emigrować.

Poważne problemy trapią mieszkańców od 2006 roku, kiedy wyspę dotknęła recesja gospodarcza, trwająca nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Wśród głównych przyczyn wymienia się zbyt wysokie wydatki rządowe, w tym na politykę socjalną. Portoryko jest tym samym kolejnym przypadkiem państwa, w którym bezmyślny socjal prowadzi do bankructwa państwa. Kolejną przyczyną zadłużenia państwowego są zwolnienia podatkowe obligacji emitowanych przez Portoryko. Dzięki temu inwestorzy zgłaszali na nie wysoki popyt (odsetki jakie otrzymywali w ramach inwestycji nie były bowiem objęte żadnym podatkiem), a rządzący Portoryko wciąż posiadali łatwy dostęp do kapitału, co zaowocowało obecnym, wysokim poziomem zadłużenia publicznego. Politykom, zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz, najwidoczniej zabrakło zdrowego rozsądku lub szerszego spojrzenia na sytuację. W połowie roku 2015 ówczesny gubernator, Alejandro García Padilla, ogłosił, że dług publiczny wynoszący 72 miliardy dolarów jest „niespłacalny”.

Światłem w tunelu dla mieszkańców są nowe regulacje Kongresu Stanów Zjednoczonych, które weszły w życie w czerwcu zeszłego roku. Umożliwiły one wstrzymanie spłaty długów, a przede wszystkim otworzyły drogę instytucjom rządowym na podjęcie kroków prawnych zmierzających do anulowania zobowiązań lub przynajmniej ich części. W maju bieżącego roku ustanowiona przez rząd USA rada nadzorcza przedłożyła w sądzie federalnym wniosek określany jako „ochronę przed wierzycielami” (który z praktycznego punktu widzenia jest równoznaczny z ogłoszeniem niewypłacalności). Federalna rada nadzorcza, która miała przywrócić terytorium zależnemu stabilność finansową, stwierdziła, że „władze nie są w stanie zapewnić obywatelom odpowiednich usług”, w związku z szacowanym na 74 miliardy dolarów długiem publicznym oraz zobowiązaniami emerytalnymi i rentowymi na sumę 49 miliardów dolarów. Złożenie wniosku o ochronę jest pierwszym w historii przypadkiem, kiedy stan bądź terytorium zależne od USA podjęło kroki w celu anulowania zaciągniętych długów.

Imigranci u bram. Kryzys uchodźczy i męczeństwo chrześcijan XXI w.

Imigranci u bram. Kryzys uchodźczy i męczeństwo chrześcijan XXI w.

Paweł Stachnik, ks. Waldemar Cisło

Co trzy minuty gdzieś na świecie ginie jeden chrześcijanin; nie umiera naturalną śmiercią; ginie męczeńsko za to, że nie chciał wyrzec się Pana Jezusa. Świat z tego powodu nie lamentuje, wielcy politycy nie protestują, organizacje pozarządowe tego nie zauważają. Śmierć chrześcijanina – niemal zawsze z rąk muzułmanów – nie oburza mass mediów. Co innego nieszczęścia wyznawców islamu – to powinno nas poruszać.

 

W przypadku akceptacji planu, inwestorzy w obligacje państwowe powinni spodziewać się utraty zainwestowanych środków w części lub nawet całości. Cięcia dotkną sferę budżetową wyspy, a odczują je głównie emeryci oraz renciści, względnie osoby zatrudnione w sektorze państwowym. Władze już zapowiedziały zamknięcie 179 szkół w ramach reorganizacji systemu edukacji.

Jednym z poważniejszych skutków obecnego kryzysu jest spadek liczby ludności. W miarę narastania kłopotów Portoryko przeżywa prawdziwy exodus mieszkańców, którzy jako obywatele USA wolą szukać szczęścia poza wyspą. Szacuje się, że do tej pory wyjechało około 400 000 osób, co odpowiadałoby ponad 10% obecnej populacji wyspy. Emigrują zarówno przedstawiciele klasy średniej, jak i robotnicy oraz rzemieślnicy. Analitycy ostrzegają, że odpływ siły roboczej pogorszy już i tak fatalną sytuację gospodarczą Portoryko.

Tymczasem rynek finansowy zdaje się nie zwracać większej uwagi na zamieszanie wokół Portoryko, pomimo wcześniej pojawiających się głosów o możliwych załamaniach indeksów giełdowych wskutek ogłoszenia niewypłacalności.

ŹRÓDŁA: USA Today, kś

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.