Popularny amerykański portal odpowiedzialny za 70% przypadków handlu dzieci w USA.

Popularny amerykański portal odpowiedzialny za 70% przypadków handlu dzieci w USA.

Fot.: Bastenbas/CC-BY-SA-4.0 Fot.: Bastenbas/CC-BY-SA-4.0 Kontrowersyjny amerykański serwis Backpage.com jest wykorzystywany przez przestępców, aby dokonywać nielegalnych transakcji z udziałem ofiar pozyskanych w trakcie handlu ludźmi.  Według raportów Narodowego Ośrodka dla Dzieci Zaginionych oraz Wykorzystanych (NCMEC - National Center for Missing & Exploited Children ) ponad 70% wszystkich przypadków handlu dziećmi na terenie Stanów Zjednoczonych jest łączona z portalem Backpage. A Dawn Hawkins, dyrektor Narodowego Centrum ds. Przypadków Wykorzystywania Seksualnego (National Center on Sexual Exploitation), dodaje, że Backpage codziennie wypuszcza w internecie milion reklam o charakterze seksualnym.

Tak, codziennie. 365 000 000 reklam rocznie.

Portal umożliwia bowiem zamieszczanie ogłoszeń dotyczących różnorodnych dziedzin. Od lat znajduje się w ogniu krytyki oraz jest oskarżany o promocję prostytucji i handlu ludźmi, jako że cieszy się wielką popularnością wśród środowiska przestępczego.

Natomiast według informacji amerykańskich dziennikarzy korporacja Google używa swojego potężnego lobby w Waszyngtonie, aby nie dopuścić do uchwalenia ustawy, która miałaby ukrócić tego typu działania i tym samym uderzyć w handel ludźmi, szczególnie w kontekście seksualnym. E. Stewart Jeffries, lobbysta Google’a, namawiał Kongres, aby nie przyjąć tej ustawy. Przez to firma z Doliny Krzemowej znalazła się w trudnej sytuacji i obecnie jest przedstawiana w amerykańskich mediach jako obrońca tego procederu.

Ale dlaczego? Po co Google miałby nawet tylko pośrednio wspierać tego typu działania? Firma, która reklamowała się hasłem „Don’t do evil” – nie czyń zła?

Cały problem sprowadza się do obaw Google, że nową ustawą zostaną podważone zapisy innej ustawy (Communication Decency Act), która zapewnia ochronę przed pozwami dostawcom usług internetowych. Co to oznacza? To, że dostawca usługi internetowej nie może odpowiadać za to, co jego klienci z tą usługą zrobią. I tak portal Backpage wygrywał kolejne sprawy w sądzie tłumacząc, że nie wiedział, co robią jego klienci i  oferował jedynie forum do swobodnej wymiany myśli online.

Zapisy tej regulacji są uznawane w USA za jeden z kluczowych fundamentów wolności słowa w sieci. Problem w tym, że szeroko zdefiniowana ochrona umożliwia funkcjonowanie także takim usługodawcom jak Backapge, co jest wykorzystywane przez bandytów. Google obawia się natomiast, iż nowe przepisy przygotowywane przez Senat spowodują falę pozwów sądowych oraz śledztw, które narażą ich spółkę na ogromne straty.

Obrońcy nowego rozwiązania wskazują jednak, że ustawa jest napisana w bardzo precyzyjny sposób. W żadnym wypadku nie narazi ona spółek związanych z dostawą usług IT na straty, ani nie ograniczy wolności słowa. Aprobatę dla implementacji nowego prawa wyraziła m. in. korporacja Oracle, znana z usług dotyczących tworzenia i zarządzania bazami danych.

Repolonizacja Polski

Repolonizacja Polski

Adam Bujak, Andrzej Nowak, ks. Dariusz Oko, Jerzy Kruszelnicki, Krzysztof Masłoń

Czy można repolonizować Polskę? Cały kraj? Otóż można i trzeba, gdyż niemal cały majątek narodowy został wysprzedany (za grosze!), bo rządzący jeszcze niedawno politycy systematycznie i całkowicie podporządkowywali nasze życie gospodarcze, kulturalne czy medialne wymogom zagranicznych hegemonów.

 

Republikański senator Rob Portman z Ohio, jeden z głównych pomysłodawców ustawy, zaprzecza, jakoby miała ona w jakikolwiek sposób uderzyć w Google. „Próbowaliśmy nawiązać z nimi współpracę”, dodaje. Z kolei Richard Blumenthal, senator demokratów z Connecticut, działania korporacji określa jako “zaskakujące oraz wprawiające w zakłopotanie”. Słowa te odnosi także do innych firm z branży technologicznej, które sprzeciwiają się nowym regulacjom. W jego opinii projekt, który uzyskał wsparcie 28 sponsorów w trakcie jednego tygodnia, jest rzadkim przykładem zgodności w zakresie formułowania nowych przepisów prawa przez wiele stron. Według Blumenthala jest bardzo prawdopodobne, że niebawem wejdą one w życie.

W związku z oskarżeniami Google wydało oświadczenie: “Serwis Backpage łamał prawo umożliwiając handel dziećmi. Nalegamy, aby Departament Sprawiedliwości podjął odpowiednie działania. Google nadal będzie kontynuować współpracę z kongresem, organizacjami zwalczającymi proceder handlu ludźmi oraz innymi spółkami z branży technologicznej, aby wyeliminować to zjawisko”.

Kwestia wolności słowa w sieci oraz odpowiedzialności nałożonej na dostawcę usług od lat budzi wiele kontrowersji. Nierzadko działania rządów zmierzające do zmian obecnego statusu wywoływały fale protestów, po których wycofywano kontrowersyjne projekty.

Z pewnością w interesie społeczeństwa obywatelskiego jest, aby przepływ informacji nie podlegał absolutnej kontroli ze strony władz. Jedocześnie tak oczywiste przypadki, przyczyniające się do rozkwitu działalności kryminalnej powinny zostać ukrócone. Jako odpowiedni przykład ograniczenia swobody w sieci można wskazać prawo autorskie, które wymusza usunięcie treści naruszających prawa innych osób, zasadniczo jednak nie można mówić o ograniczaniu wolności słowa bądź wypowiedzi w takim przypadku, tym bardziej o naruszenia interesów spółek z branży technologicznej. Wątpliwości w zakresie protestu Google budzi także nietypowy, wręcz zakulisowy proces wpływania na powstającą ustawę.

Backpage z początkiem tego roku zablokował sekcję ogłoszeń dla dorosłych, głównie w wyniku presji wywieranej przez stronę rządową, jak i opinię publiczną. Jednocześnie zaapelował o „zachowanie wolności” w internecie.

ŹRÓDŁA: NY Times, KS

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.