Zdaniem zwolenników aborcji, proliferzy przyczyniają się do śmierci tysięcy kobiet!
Feministki żądające legalizacji aborcji w São Paulo. Fot.: or Christiensen/Wikimedia Commons Zwolennikom aborcji jest nie w smak, że Amerykańskie instytucje non-profit poświęcają miliony dolarów na antyaborcyjne kampanie w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.
Jedną z takich instytucji jest Human Life International, katolicka organizacja z Wirginii, która przekazała w latach 2008 i 2014 ponad 600 000 dolarów, na walkę z aborcją. Placówki nie tylko przekazują pieniądze, ale i prowadzą szkolenia i otwierają specjalne Ośrodki Interwencji Kryzysowej.
Natalia Acevedo Guerrero z niewinnie brzmiącej Kolumbijskiej instytucji Profamilia, która prócz świadczenia opieki zdrowotnej, zajmuje się szerzeniem dostępu do aborcji stwierdziła, że działania obrońców życia są coraz bardziej zorganizowane. „Jesteśmy przyzwyczajeni do opozycji. Ale w ciągu ostatnich kilku lat zauważyliśmy, że organizacje sprzeciwiające się prawu do decydowania [o ciąży] stają się bardziej zorganizowane. Profesjonalne. Nie są to stare dewotki z różańcami. Są to prawnicy zaangażowani w wysokiej jakości dyskurs, przeprowadzają kampanie... Mają pieniądze, mają ludzi w sądach, mają ludzi w Kongresie”.
Aborcja jest zabroniona w krajach Ameryki Łacińskiej, w Republice Dominikany, Salwadorze i Nikaragui. Niektóre kraje pozwalają na aborcję tylko w specjalnych okolicznościach. Mimo to proaborcjoniści prężnie działają w tych środowiskach, a ich dążenia niejednokrotnie kończą się czasem sukcesem.
Dyktatura gender
Z obrony skrajnej mniejszości zrodził się atak na olbrzymią większość. Z tolerancji dla odmienności - gloryfikacja dewiacji i wszelkich zaburzeń. Z badań nad wpływem kultury na zachowania człowieka - koncepcja inżynierii biologicznej. Z nowoczesnego wychowania - seksualizacja dzieci i to już od przedszkola. Ze swobody światopoglądowej - obowiązkowa ateizacja. Kompletna swawola przedstawiana jest jako prawdziwa wolność. Tak oto na naszych oczach rodzi się dyktatura ideologii gender.
Obrońcy życia walczą z każdą próbą liberalizacji w tym zakresie. W krajach Ameryki Łacińskiej powstaje sieć Ośrodków Interwencji Kryzysowych dla kobiet w ciąży, gdzie personel pomaga ciężarnym kobietom uporać się z różnego rodzaju problemami. Dziś w Ameryce Południowej funkcjonuje około 130 takich centrów. Każde z nich działa niezależnie, zapewniając dostęp do wielu materiałów szkoleniowych w różnych językach. Są to między innymi szkolenia online, programy wideo i radiowe oraz warsztaty i konferencje.
Adolfo Castañeda z instytucji Human Life International, tłumaczy w jaki sposób organizacja pomaga centrom kryzysowym docierać do kobiet. „Nie prowadzimy sieci Ośrodków, ale silnie z nimi współpracujemy, dostarczając im materiałów edukacyjnych, które wykorzystywane są w rozmowach z chcącymi dokonać aborcji kobietami. Jesteśmy [także] pomocni dla innych organizacji, które mają środki na finansowanie [Centrów Interwencji Kryzysowych]. Na przykład, jeśli jakaś katolicka fundacja, chce przekazać, powiedzmy 10 000 dolarów na [centrum] w Boliwii, to pomagamy skontaktować się z tą fundacją”.
Proaborcjoniści zarzucają Ośrodkom Interwencji Kryzysowej, że przypominają kliniki, gdzie dokonuje się aborcji, przez co kobiety chcące zabić dziecko wprowadzane są w „poczucie winy, są stygmatyzowane, nękane i wywiera się na nie nacisk, by kontynuowały ciążę”.
Dyrektor kliniki w Bogocie, gdzie dokonuje się zabiegu przerwania ciąży, oskarża obrońców życia, że przyczyniają się do śmierci kobiet, które nie chcą dziecka. „Kobiety nie przestaną domagać się aborcji. Zamiast tego poszukują tych usług w klinikach, w których nie ma obciążającej obecności [proliferów]... Wiele z tych miejsc jest nielegalnych i nie są one bezpieczne”. Dyrektor (o ironio!) zarzuca obrońcom życia, że życie kobiet nie ma dla nich znaczenia.
Źródło: the guardian, profamilia, kf
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.