Dr Jerzy Kruszelnicki relacjonuje z COP: Polska nie może godzić się na rolę chłopca do bicia!

Dr Jerzy Kruszelnicki relacjonuje z COP: Polska nie może godzić się na rolę chłopca do bicia!

Fot. Diana Kruszelnicka Fot. Diana Kruszelnicka

Polska zredukowała w ciągu 25 lat emisję CO2 o blisko 30 proc. W tym samym czasie np. Francja tylko o 13 proc., Niemcy o niecałe 24 proc., a Holandia o 10 proc. A byli też tacy, którzy tę emisję zwiększyli:  Austria, Irlandia, Portugalia i Hiszpania zwiększyły ją odpowiednio o 1,3 proc., 5,3 proc., 14,3 proc. i 17 proc.

Dlatego naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby nasz kraj godził się na ustawianie go w roli chłopca do bicie w kwestii dekarbonizacji. Niemcy wcale nie mają bardziej zaawansowanych technologii w sensie oczyszczania powietrza przy spalaniu węgla w elektrowniach. Jest natomiast tajemnicą poliszynela, że u nas czasem obce koncerny w nocy wyłączają elektrofiltry, ponieważ ich działanie pochłania duże ilości prądu, jest więc drogie. Ile one emitują CO2 nikt nie oblicza. Ale generalnie Polska ma ustawowo nie gorsze normy technologiczne, a nawet w pewnym zakresie lepsze, niż nasi zachodni sąsiedzi.

Przypomnę, że na poprzednim szczycie klimatycznym w Paryżu dekarbonizacja wypadła z końcowego dokumentu,  i wcale nie chodziło o Polskę. Wiadomo, że w USA dekarbonizacji nie podpisałby Kongres, choćby w Paryżu prezydent Obama akurat był przeciwny węglowi. Chiny zapowiedziały, że dopiero między 2030 a 2040 r. zaczną redukować spalanie węgla. To jest długa perspektywa, nie ma żadnego powodu, by nas z niej wyłączać.  

Dotychczas ustalono, że  średnia temperatura na Ziemi nie powinna podnieść się więcej niż o dwa stopnie w porównaniu do roku 1800. Te dwa stopnie to jest wartość absolutnie graniczna. Dlaczego odniesienie do roku 1800? Bo mniej więcej wtedy została zapoczątkowana gwałtowna rewolucja przemysłowa w Europie i w USA. Teraz dajemy sobie czas do końca XXI wieku żeby nie przekroczyć tych dwóch stopni.

Jak potoczą się dyskusje w Katowicach, to dopiero zobaczymy. Natomiast jeśli chodzi o poprzedni COP w Paryżu, to moim zdaniem twórcy końcowego dokumentu paryskiego sami do końca nie byli przekonani, czy faktycznie człowiek tak znacząco wpływa na klimat. Dlaczego nie pokuszono się o rozwiązania w skalach – globalnej i regionalnych, ponad granicami państw? Ta wątpliwość jest jak najbardziej uzasadniona, rozmawialiśmy o tym we „Wpisie” jeszcze przed konferencja klimatyczną. Ale jest także druga istotna, choć poza klimatyczna, okoliczność: trzeba było ze względów politycznych odtrąbić sukcesu. Wygląda na to, że tak samo ma być teraz. Wg dotychczasowej, powszechnie obowiązującej linii politycznej, wspieranej przez niektóre ośrodki naukowe, a raczej quasi naukowe, niedobre zmiany klimatu są powodowane głównie przez człowieka, bo jest on emitentem CO2.

Dlaczego aktywność słońca się nie liczy? Tak samo nieistotny jest wpływ zmiennych prądów morskich i oceanicznych, nieważna jest erozja gleby, głównego magazynu CO2 na lądach. To są zagadnienia dużo bardziej kluczowe, niż dekarbonizacja. Czy będzie to tym razem brane teraz pod uwagę - nie wiem. Mam nadzieję, że tak, pewne sygnały na to wskazują. Zmniejszenie zawartości dwutlenku węgla w atmosferze naprawdę można osiągną bez dekarbonizacji, na przykład przez tzw. pochłanianie. A pochłanianie CO2 to są lasy, ale nie tylko, bo także gleba, także stepy. Gleba stepowa jest bardzo gruba, najgrubsza w ogóle ze znanych, to świetny pochłaniacz dwutlenku węgla. Na przykład na Ukrainie, w północnym Kazachstanie, czy w południowo-zachodniej Syberii warstwa próchniczna może mieć nawet ponad 2 metry grubości. To są idealne warunki kumulacji CO2. Z tym wiąże się polska idea zalesiania - nie tylko naszego kraju, ale całego świata. Ale o tym w następnej korespondencji.

Dr Jerzy Kruszelnicki  

 

Mazury. Między niebem a wodą

Mazury. Między niebem a wodą

Waldemar Bzura, Jerzy Kruszelnicki

Album pełen przepięknych fotografii Waldemara Bzury, do którego wstęp napisał znany przyrodnik, botanik i ekolog, inicjator dwóch rezerwatów przyrodyna Mazurach - dr Jerzy Kruszelnicki.
Mazury to enklawa dzikiej, nieskażonej jeszcze ludzką ręką przyrody, piękny i niezwykle urozmaicony polodowcowy krajobraz. To okolone sitowiem jeziora, bory i puszcze, malownicze poranne mgły, klucze bocianów, żurawi i kormoranów, tajemnicze jelenie, łosie czy groźne wilki.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.