Dziedziczak: Żadnego Polexitu nie rozważamy. To bzdury lansowane na potrzeby rywalizacji międzypartyjnej
Jan Dziedziczak. Fot. Telewizja Republika Gościem programu "W Punkt" był minister Jan Dziedziczak, wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Rozmowa dotyczyła m.in. wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, a także przyszłości Unii.
– Najbardziej znaczącą presją przy wyborze Donalda Tuska była wypowiedź pani kanclerz w dniu głosowania rano w Bundestagu, gdzie w zasadzie w trybie oznajmującym powiedziała ona, że Donald Tusk jest i zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej - mówił minister Dziedziczak. To już w sensie dyplomatyczno-werbalnym można było odebrać jako formę nacisku - stwierdził minister.
"Pan Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony nawet do prezentacji"
– Głosowanie wyglądało w sposób następujący - najpierw zapytano przywódców państw, czy ktoś jest przeciw wyborowi Donalda Tuska - mówił Jan Dziedziczak. - Zabrała głos premier Beata Szydło, a następnie stwierdzono, że został on wybrany. Pan Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony nawet do prezentacji. To wyglądało tak, że osoby kierujące UE jednych kandydatów brały pod uwagę, innych nie. W przełożeniu na wybory krajowe wyglądałoby to tak, że zgłaszamy dwóch kandydatów na urząd premiera, a Sejm głosuje tylko na jednego, a w zasadzie marszałek pyta się, czy ktoś jest przeciw jego kandydaturze. Jest to fatalna praktyka, wpisująca się w nastroje europejskie - stwierdził Dziedziczak.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.