„Prędzej pójdę do więzienia niż dam ślub parze homoseksualnej” – oświadcza urzędnik z USA.
Amerykański Sąd Najwyższy 26 czerwca uznał (większością jednego głosu), że na terenie całych Stanów Zjednoczonych należy prawnie dopuścić możliwość zawierania małżeństw przez osoby homoseksualne. Wielu spośród miejscowych pracowników urzędów stanu cywilnego odpowiedzialnych za udzielanie tych ślubów jednak się na to nie zgadza. Powołują się przy tym na klauzulę sumienia.
Przykładem takiej postawy jest Casey Davis z amerykańskiego stanu Kentucky. „Po decyzji Sądu Najwyższego zadzwoniło do mnie wiele par homoseksualnych domagających się ślubu” – opowiada. „Wielu z nich tak naprawdę go nie potrzebuje, ale te osoby homoseksualne chcą aktu ślubu stricte ode mnie, żeby mnie zmusić do jego wydania. Z mediów wiedzą, że jestem chrześcijaninem, więc sprawa jest dla mnie kwestią sumienia”.
Casey Davis, którego stanowisko można by porównać do polskiego starosty powiatowego (aczkolwiek Davis – jak widać – posiada także kompetencje urzędnika USC), swoją funkcję sprawuje już drugą kadencję, mieszkańcy jego okręgu są więc z jego pracy zadowoleni. Od 23 lat żyje ze swoją żoną, mają trójkę dzieci. Ataki lobby homoseksualnego dotykają także jego rodzinę: „Codziennie jesteśmy obrażani i wyzywani, padają groźby pod naszym adresem, nawet takie, że nas zabiją. Nasze telefony teraz nieustannie dzwonią, chcą nas zastraszyć”.
W całym stanie Kentucky tę samą funkcję co Casey Davis pełni 120 urzędników. 57 z nich zgłosiło, że z uwagi na swoje sumienie nie będzie wydawać aktów ślubnych. Wyrok Sądu Najwyższego jest jednak prawomocny i wiążący. „Od nikogo nie domagam się specjalnego traktowania, od Sądu Najwyższego też nie. Domagam się jednak, żeby nikt mi nie przeszkadzał w tym, abym mógł podążać za Bogiem, bym mógł żyć w wolności i w zgodzie ze swoim sumieniem” – tłumaczy Davis. I dodaje: „Jeżeli zajdzie taka konieczność, to za swoje przekonania pójdę do więzienia. Urodziłem się jako wolny człowiek i chcę umrzeć jako wolny człowiek. Nie mam zamiaru żyć pod rządami tyranów. Ufam Bogu, mam sumienie i jeżeli życie w zgodzie z nim zaprowadzi mnie do więzienia, to niech tak będzie. Trzeba trwać przy wartościach, nawet jeżeli to kosztuje”.
Za włoskim tygodnikiem „Tempi”. Więcej o tym temacie w miesięczniku „Wpis. Wiara, Patriotyzm i Sztuka” (nr 7).
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.