Nowy wymiar #MeToo – w Azji i Afryce kobiety są gwałcone i bite ze względu na swoją wiarę.
Ogłoszenie we włoskiej edycji „Vanity Fair” kieruje uwagę społeczną na kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej ze względu na swoją wiarę.
6 czerwca na łamach włoskiej edycji magazynu „Vanity Fair”, który jest jednym z najlepiej sprzedających się czasopism kobiecych w tym kraju, a przy tym mocno zaangażowanym w ruch #MeToo, pojawiło się ogłoszenie sponsorowane przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie (w Polsce szefem tej organizacji jest ks. Waldemar Cisło, autor książki „Imigranci u bram”). Bohaterkami ogłoszenia są trzy zwykłe, „niewidzialne” kobiety, ofiary przemocy, w tym także seksualnej, której doświadczyły wskutek prześladowań religijnych – chrześcijanka z Nigerii, iracka jazydka oraz indyjska zakonnica.
„Zgwałcono mnie, więziono przez dwa lata, zabito jednego z moich synów i sprzedano mnie jako niewolnicę” – tak swoje cierpienie opisuje Nigeryjka Rebecca Bitrus, trzymająca na zdjęciu kartkę z „klasycznym” hasłem #MeToo.
Gehenna 21-letniej Irakijki Dalal (hasło #NotJustYou – #NieTyJedna) była jeszcze bardziej przerażająca: „Zostałam uprowadzona w wieku 17 lat i w ciągu 9 miesięcy sprzedano mnie dziewięciu różnym mężczyznom jako niewolnicę seksualną. ISIS wciąż więzi moją matkę i siostrę”.
Siostra Meena z Indii (trzymająca kartkę z napisem #StopIndifference – #ZatrzymajObojętność”) padła ofiarą hinduskich ekstremistów: „Zgwałcono mnie i pobito, zostałam zmuszona do przejścia pięciu kilometrów nago, podczas gdy tłum wciąż mnie bił”.
Według dyrektora włoskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie, Alessandro Monteduro, ogłoszenie – przy należnym uznaniu dla aktorek i celebrytek, których wypowiedzi przyczyniły się do poszerzenia świadomości na temat przemocy wobec kobiet na Zachodzie – ma zwrócić uwagę na to, iż na całym świecie istnieją kobiety, które doświadczają takiej samej, ale być może jeszcze agresywniejszej przemocy ze względu na wyznawaną wiarę. Co więcej, apeluje ono do wyżej wspomnianych postaci świata kultury o solidarność z tymi nieznanymi, których krzywda nie zostanie naświetlona w mediach społecznościowych.
Źródło: CNA, AM
Imigranci u bram. Kryzys uchodźczy i męczeństwo chrześcijan XXI w.
Co trzy minuty gdzieś na świecie ginie jeden chrześcijanin; nie umiera naturalną śmiercią; ginie męczeńsko za to, że nie chciał wyrzec się Pana Jezusa. Świat z tego powodu nie lamentuje, wielcy politycy nie protestują, organizacje pozarządowe tego nie zauważają. Śmierć chrześcijanina - niemal zawsze z rąk muzułmanów – nie oburza mass mediów. Co innego nieszczęścia wyznawców islamu – to powinno nas poruszać.
Komentarze (1)
Tak jak Polskie ofiary niemieckiego nazizmu sa zagrożeniem dla żydowskiego holokaustu - tak kobiety, ofiary przemocy ze względu na wiarę są zagrożeniem dla celebrytek-dupodajek z "meetoo".
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.